Wczoraj po krótkiej przejażdżce wyłączyłem silnik w mojej delcie lecz nie wysiadałem z auta bo czekałem by zabrać moją kobietę.
Gdy już wsiadła włączyłem zapłon i próba odpalenia a tu nic !!!
przez pierwsze1.5 sekundy rozrusznik próbuje odpalić auto i słychać że ma obciążenie a po tym momencie tak jak by stracił cały opór stawiany przez silnik i zaczyna kręcić bardzo szybko,oczywiście nie odpala...
Sytuacja powtarza się jakieś 30-40 razy,po sprawdzeniu wszystkiego co możliwe pod maską i pompy paliwa załamuję ręce i myślę że przeskoczył rozrząd bo dopiero wymieniłem i może źle złożyli,natomiast w tym samym czasie moja Ola zamyka wyciągniętym z stacyjki kluczykiem auto będąc w środku i ponownie je otwiera.
Wsiadam załamany wkładam kluczyk do stacyjki i odpalam bez najmniejszych oporów,kontrolek czy czegokolwiek dziwnego
WTF ????????
Potem dowiaduje się że raz już miała taką sytuację w hondzie CR-V z USA swojej koleżanki ,siedzieli 1,5H w aucie dopóki nie zadzwoniły do jej ojca co by to im wytłumaczył,sposób z zamknięciem i otwarciem z środka auta aby pozwoliło im to włączyć silnik.
Wiecie coś Panowie o takich cudach??? czy już muszę zaczynać poszukiwania problemu a z kluczykiem to był zbieg okoliczności????
Przyznam że jestem lekko zdezorientowany.
