Misieeek nam "zafundował" przygodę

Ale od początku:
dzięki MacioBA za inicjatywę spotkania i Rudy - przyjemne miejsce na spota

fajnie było poznać kilka kolejnych nowych osób poczynając od synka Bronxa
dzięki Miśkuuuuu za ciężarówki - te były naprawdę super. A jeszcze gdyby tak nie trąbiły (choć ponoć gdy my byliśmy, to było "cicho").
Faktycznie to inne klimaty niż na zlotach LKP, ale i charakter imprezy całkowicie inny. Nam było prościej, bo nasza pociecha bardziej wytrzymała ze względu na wiek, ale do pokazu wieczornego nie dotrwaliśmy. I jak już pisano korki na wjeździe i wyjeździe wskazywały na dużą rotację publiczności, a wąskie gardło drogowe pomagało ćwiczyć cierpliwość i opanowanie, a i mogło być testem dla niektórych (jak już wiemy

- tu szczególne ukłony dla cocoona, który zrobił miłą niespodziankę). W każdym bądź razie organizatorzy tegoż przedsięwzięcia mają o czym myśleć, jeśli będą chcieli poprawiać całokształt imprezy, bo w sumie chyba warto.... vide fotki wcześniej ... i później ... (jak już wujek wstawi. Co do kurzu, który dość szybko nas pooblepiał, to pod koniec pobytu - ok. 2 godzin - zrobiłam zdjęcie swoich butów - sami zobaczycie

)
Ale faktycznie po zlotach LKP jest się lepiej zrelaksowanym lub przyjemniej zmęczonym

Jednakże nie żałuję, byliśmy, widzieliśmy, wiemy o co chodzi ... dla maluszków raczej niewskazane ...
a kalendarzyków klubowych na parkingu rozdałam ze cztery - w tym Lyberce na tych francuskich blachach też
