1) przy zamykaniu auta z pilota (jednocześnie włącza się alarm) syrena pipczy 2 razy, instrukcja gada, że jest to oznaka anomalii w systemie alarmowym... przy otwieraniu pipczy jeden raz - tutaj normalnie.
2) gdy pewnego razu zapomniałem, że mam uaktywniony alarm i otwierałem kluczykiem (zdarza się czasami ;p ) alarm oczywiście się włączył, natomiast nijak nie chciał się uciszyć poprzez naciskanie przycisku "otwierania" na pilocie. Potem wyłączył się, ale gdy tylko otworzyłem drzwi klamką, znów zaczął się drzeć. Wsiadłem więc do środka i spróbowałem go uciszyć drugim sposobem - stacyjka w położenie MAR. i figa z makiem! a ludzie się patrzą

3) pewnego razu pod sklepem, a zamknięta była lusia na alarm, wracam a tutaj samochód w ogóle nie raguje na komendy pilota !!!! nie jest to wina baterii (chyba), ponieważ nie migała dioda na pilocie w sposób przewidziany w instrukcji dla stanu rozładowania baterii, a ponadto nie sygnalizowała tego dioda przy kierownicy. Po prostu żadnej reakcji!stałem tuż przy samochodzie. a przed pięcioma minutami wszystko było ok. Po powrocie do domu na piechotkę i z powrotem do auta z drugim kluczykiem (dobrze, że nie tak daleko od tego sklepu) auto bez problemu się otworzyło drugim pilotem. Ale zaraz potem wypróbowałem ten pierwszy, i o dziwo zadziałał tak samo jak ten drugi, czyli bez problemu (to chyba definitywnie oznacza, że nie problem w baterii). Od tej pory nie używam alarmu, nie chcę wracać do domu 30 kilometrów na piechotę, wolę już zamykać normalnie, przekręcając kluczyk w drzwiach.
I nie chodzi o to, że korona mi z głowy spadnie, jeśli nie będę na odległość zamykał auta, tylko o to, iż nie używam alarmu, a już raz chceli się do luśki dobrać...
Proszę o radę,
czy bez ASO się nie obędzie? (wolałbym nie, bo ogołocą moją świnkę-skarbonkę
