mam na imie Jola, mieszkam w Belgii i jestem posiadaczka lybry od 3 tygodni (sw, 1999, 2.0 benzyna, automat).
No wiec, ogolnie auto jest bez problemow. Jak to auto uzywane posiada drobne mankamenty ktore chcialam usunac/ naprawic.
Do pierwszego warsztatu pojechalam, zeby naprawic (chyba) zapchany tylny spryskiwacz, sprawdzic glosnik w drzwiach kierowcy i usunac przykry zapach z wentylacji. Wizyta ta skonczyla sie nie najlepiej. Wymienili przewod spryskiwaczy, naprawili pekniety kabel od glosnika i zdezynfekowali klimatyzacje (koszt +-800 zl). Gratis dostarczyli mi kilka nowych ustarek: zlamali panel w bagazniku (przy tubie), panel drzwiowy, ktory nie da sie juz poprawnie zlozyc (blokujace sie przyciski od szyb) i zle zloŻone siedzenie pasazera.
Do warsztatu ASO Lancia pojechalam, zeby sprobowali zakodowac drugi kluczyk, ktory dzialal z wyjatkiem wlaczania alarmu (pierwszy uzbrajal alarm bez problemu). I tu dostalam wiecej niz chcialam. Za cene okolo 100zl zostalam pozbawiona alarmu (zamek centralny wciaz wlancza sie z pilota). W warsztacie nie poczuwali sie do obowiazku przywrocenia auta do kondycji z przed wizyty. Ostatecznie wymusilam wizyte "reklamacyjna" 05/10 (2 tygodnie po spowodowaniu usterki!!). Czy naprawia, nie wiem ale ja sie nie poddam.
W miedzyczasie chcialabym dowiedziec sie co moglo byc powodem tego ze alarm przestal dzialac i czy samodzielnie moge to naprawic, poniewaz obawiam sie ze po kolejnej wizycie w warsztacie bede musiala swoja lybre przywiesc laweta

Pozdrawiam.