
Mamy pewien problem, otoz jakis czas temu, jak zaczely lapac przymrozki Lucynka losowo nie odpalala. Myslelismy z ojcem, ze to akku (byl jakis wiekowy, kropka juz czarna), po 3 ladowaniu i 3 raz z rzedu powtarzajacej sie sytuacji kupilismy nowy akku (70 centry).. przez ostatnie 2 tyg wszystko spoko i wczoraj znow taka sama sytuacja. Silnik probuje krecic, ale bardzo zamulone to krecenie. Dzisiaj przy drugim kreceniu (akku po calej nocy na prostowniku), nawet nei drgnal. Chwile posiedzialem w kabinie, wlaczylem swiatla, navi etc i chcial zakrecic, ale braklo mu mocy. Na moj gust to jak by nie gromadzil potrzebnej mocy przy kreceniu. Ma ktos moze jakis pomysl ? albo jeszcze lepiej elektryka blisko warszawskich Bielan ? Moze ktos mial juz taki przypadek, bo wyszukiwarka mi nie pomogla.. :/ Mowa o Lanci Lybrze 1.9 JTD.
swoja droga to bylismy pewni ze po ladowaniu odpali i pojade z rana do elektryka (w Lomiankach 1 na 5 powiedzial ze w ogole dotknie Lanci..), a tu ***.. pewnie bedziemy jeszcze probowac zeby ktos pociagnal na lince i odpalic, bo kto mial watpliwa przyjemnosc jechac lybra bez wlaczonej pompy wspomagania, wie ze ciezko sie kieruje..