Jak auto lata dużo w trasie, ma nowoczesny, dobry silnik, to 300 kkm zrobi i na mineralnym Lotosie bez problemu. Schody się zaczynają jak jeździsz dużo na krótkich trasach. Silnik zimny, olej zimny, na zimno zawsze większy przedmuch jest a więc i sadzy więcej leci w olej, paliwa też ze ścianek cylindrów, byle jaki olej potrzebuje więcej czasu na dotarcie we właściwe miejsca silnika itp. Wtedy zużywa się najbardziej.jaro1959 pisze:Przed momentem wróciłem od kumpla. Mają tam kilka Ducato. Silniki 2,8 i 3,0 JTD. Leją cały czas olej GM 10W40, duże przebiegi , auta mocno obciążone i wszystko jest o.k.
Kiedyś czytałem fajne opracowanie nt. zużycia silników w różnych warunkach eksploatacji, bodaj Audi się tym zajmowało daaawno temu i wyszło, że podczas pierwszych trzech minut pracy silnika w temp. -20 stopni C (nie pamiętam dokładnie czasu i temp zewnętrznej, ale jakoś tak było) zużycie motoru jest podobne jak po pokonaniu 1700 km na autostradzie. I to jest odpowiedź na pytanie, dlaczego silnik autka jeżdżonego tylko w mieście, po pokonaniu 50 kkm może być wręcz zarżnięty a silnik auta eksploatowanego dużo na długich trasach może być w bdb kondycji do 500-800 kkm. Przecież wiele aut ciąganych z zachodu - mam na myśli duże kombi turbodiesle ma takie przebiegi (nie stan licznika

Ojciec mojego kolegi, mieszkając w RFN od stanu wojennego, pracował w jakiejśtam helmuckiej firmie i dużo jeździł po Europie. Miał Merca 123 z dwu lub trzylitrowym dieslem i na silniku przejechał bez remontu ponad milion kilometrów ! I motor nadal był zdrowy. Nie wytrzymała buda. Pamiętam tego merca, bo na początku lat 90tych przyjeżdżał nim jeszcze do rodziny i oczywiście lecieliśmy podziwiać jakże atrakcyjne wtedy auto
