To jeszcze na koniec kilka słów, bo historia ma zabawny finał ("trochę śmieszno, trochę straszno")...
Na początek podziękowania dla
jakubag , który zadał sobie trud dostarczenia zdjęć zlombolla do blacharza. Blacharz wczoraj wycenił koszt naprawy podłogi i uznaliśmy z Olą, że jesteśmy w stanie taki wydatek ponieść bez większego stresu...
...w związku z tym po naradzie doszliśmy do wniosku: "one kozie dead - kupujemy"

Jak pomyśleliśmy tak zrobiliśmy. Wczoraj o 21:30 zadzwoniłem do właściciela i pytam grzecznie:
- Szanowny Panie, był ktoś i oglądał auto

- Nie
- To może chociaż ktoś dzwonił
- Nie
- W takim razie nadal Pan go ma
- No tak.
- Ok, bo wie Pan namyśliliśmy się z Żoną i możemy spróbować uratować ten samochód przed pójściem na żyletki i go od Pana kupić.
...chwila milczenia...
- To co Pan proponuje
- Tak jak Panu mówiłem osobiście, samochód jest w stanie agonalnym i nie jest wart więcej jak 300-400 złotych. Złomiarze dadzą 150 my proponujemy 300 zł...
- No wolałbym te 400 i byłbym zadowolony.
- Ok, niech więc będzie 400 zl ale samochód musi u Pana na terenie jeszcze najdalej miesiąc zostać, żebyśmy sobie zorganizowali transport. Za ubezpieczenie to już my zapłacimy (ważne do 22.01), żeby Pan nie ponosił kosztów.
-Ok, dogadamy się, wszystko dogadamy (stwierdził zadowolony właściciel).
- W porządku, w takim razie zadzwonię do Pana jutro jak dowiem się co i jak z rejestracją i zorganizuję przekazanie umowy do podpisania i gotówki za samochód (odpowiedziałem).
Dziś 17:00, zaklepałem sobie przekazanie kasy i umowy przez oddział w Łodzi, zacząłem rozglądać się za transportem, uzyskałem potrzebne info w wydziale komunikacji, więc dzwonimy do właściciela:
- Dobry wieczór, dowiedziałem się tego, tego i tego, umowa i kasa może być w przyszłą środę do odebrania tu i tu, oczywiście umowa i 400 złotych...
-...ale jak to, tylko 400 zlotych

Pyta wlaściciel...
- No tak... pieniądze za samochód, za ubezpieczenie myślę, że Pan zapłaci sam, my przekażemy Panu oświadczenie, że rezygnujemy z ubezpieczenia w przeciągu przepisowych 30 dni od daty zawarcia umowy i pokryjemy różnicę pomiędzy składką zapłaconą i kwotą zwrotu (czyli koszt za wykorzystany przez nas miesiąc do przerejestrowania)...
- No nie no wie Pan, bo ja za ten samochód to chciałem 800 złotych, bo ja się nie znam na motoryzacji i dla mnie on jest tyle wart. Jeszcze jakbym dostał te 400 złotych i sobie odebrał potem ze 200 z tego ubezpieczenia co Pan zapłacił, to bym miał 600 w sumie i by było ok itd...
- Później zaczęło się robić nieprzyjemnie, bo zacząłem się czuć trochę jak złodziej, który przychodzi "w dom" ukraść gospodarzowi perłę przecudną, przez lata kochaną i hołubioną, zostawiając w zamian "miast worka dukatów" ledwie garść nędznych miedziaków...
Całej rozmowie przysłuchuje się z boku Ola i...
...milczę i w końcu pytam:
- to co Pan proponuje

Chce Pan go sprzedać za te 400 zł czy nie

Jak Pan chce to wypowiemy ubezpieczenie jakoś inaczej albo zapłacimy my z Żoną i później sobie odzyskamy niewykorzystaną część składki...
- no wie Pan, Ja chciałem więcej za samochód ale trudno, chyba muszę Państwu sprzedać (głos właściciela przestał być miły i zacząłem mieć wrażenie, że oto właśnie wyświadcza łaskę).
- ok, mówię więc, to ja prześle Panu dane potrzebne do umowy i oddzwonię, mówię grzecznie i się żegnam.
Po zakończeniu połączenia - konsternacja
- "Wiesz co, to Ja już nie chcę tego samochodu", mówi Ola
- "Wiesz co, Ja chyba też nie bardzo mam na niego ochotę odpowiadam"
Po półgodzinie oddzwaniam do właściciela, informując, że w tej sytuacji i przy takim postawieniu sprawy, dziękujemy mu za transakcję, nie chcąc go narażać na straty i nieprzyjemności.
Żegna mnie raczej "umiarkowanie przyjemnie"...
Reasumując:
1. Jeśli nie wiadomo o co chodzi, zazwyczaj chodzi o pieniądze. W tym przypadku o gó

ne pieniądze za relatywnie gó

ny samochód, fajny ale wymagający ogromnego wkładu pracy i pieniędzy...
2. Cofam moje wcześniejsze stwierdzenie, że właściciel odda samochód za 300-400 złotych. Właściciel może i odda za taką kwotę ale nabywca będzie się przy tym czuł jak ostatni cham, który odebrał właśnie komuś ostatnie jedzenie od ust...
Także polecam przygotować 800 złotych, wówczas transakcja przebiegnie w miłej atmosferze i na poziomie "salonowym"

...
...a my

Cóż, szukamy dalej

Na razie zaklepaliśmy ładniutkie felgi do Y10, więc z czasem na pewno kupimy coś na co można je założyć
Serdecznie pozdrawiam.