Wyprawa była udana. Nie wiem jak Wy, ale ja do teraz nie czuję nóg

Widzieliście zawodników na rowerach wjeżdżających na górę i z powrotem. Dobrzy robili od 5 do 7 wjazdów na szczyt. Nie chwaląc się szwagier który nas mijał jak wicher wjechał razy 10 i zajął 1-wsze miejsce!




Ryby w Moszczance brać nie chciały. One wredne śmiały się z nas wyskakując przed samym spławikiem ponad wodę. Łotry! Wędkowanie nie dla mnie. Nuuuuuuuda. Trzeba było iść na łatwiznę i zapolować przy ladzie

Bardzo udana impreza. Jest to pierwszy zlot (powtarzam: PIERWSZY!) który nam tyle dla zdrowia zrobił i był tak wymagającym, męczącym ale i atrakcyjnym. Zauważcie też, że nie trzeba wcale jechać w Beskid, Tatry czy inne Karkonosze ze Śnieżką w tle. Mając "pod nosem" także ciekawe miejsca. I jak było widać na załączonym obrazku - mało tłoczne.