Nie chciałbym się bawić w głos rozsądku bo przesadnie rozsądny nie jestem, ale ustalmy fakty:
1. Proceder picingu, kombinatoryki i januszostwa jest absolutnie powszechny w naszym pięknym kraju, co nie znaczy że jak się kogoś złapie to nie tego punktować. Nawet wśród Januszy biznesu powinno obowiązywać prawo Darwina
2. Sami (klienci, Polacy) jesteśmy sobie tego winni w sporej części. Chcemy kupić cenę a nie jakość i nie lubimy przepłacać. I takim samym ćwokiem jest ten który kupuje kiełbasę za 3,99 jak ten co auto za pół ceny rynkowej oczekując cudów. I tak, to prawda, i producent ścierwa czyhający na nasze zdrowie i baran wylizujący starego strucla to zwykli oszuści ale ich klienci też nie kładą na kolana swoim IQ. Nie ma obiadów za darmo - jak mawiał Milton Friedman.
3. A najbardziej oczywistym i wielokrotnie klepanym wnioskiem jest przepłacać - albo inaczej płacić cenę rynkową.
PS. Sprzedawałem kiedyś widowiskowo pięknego Nissana 350Z w cabrio. Auto było z amerykańskiego rynku, chromowe felgi ze spinnerami, czarna szyba, gleba i czerwone skóry. Taki typowy kompleks małego penisa
Auto było zaniedbane, co oczywiste, zważywszy na fakt że eksploatowałem je dwa sezony
ale cena którą zaproponowałem (bodajże w okolicach 38 000 zł, do dziś atrakcyjna a było to ze 4 lata temu) była niższa od rynkowej o 30-35%. Pizdryk z Warszawki który przyjechał obejrzeć auto z miną króla wszechświata zaatakował mnie - jedziemy do Toyoty (nie ma u mnie na wsi Nissana), już nas umówiłem na przegląd i wycenę rzeczoznawcy !. Co zrobić, pojechałem
Pan po półtorej godziny oględzin przyniósł listę usterek która liczyła 45 pozycji - drobny luz na wahaczu, wcześniejsze malowanie dwóch elementów, ułamany plastik w kratce nawiewu, wytarta skóra na siedzeniu kierowcy i tym podobne poważne sprawy
Goguś zaniósł się jękiem że mam mu oddać tysiąc złotych na koszty przejazdu, że jestem takim ch... że chciałem mu wcisnąć takiego parcha. Mnie jest dość trudno wkurzyć więc zaproponowałem rzeczoznawcy żeby za dodatkową stówkę określił wartość rynkową auta, w tak podłym stanie. Wycena egzemplarza w idealnym stanie stanęła na 63 000 zł, mojego 45 500....