Kupowałem i z komisów i od prywatnych właścicieli z niemiec.
Ważne jeśli chodzi o komisy, aby sprawdzić czy w nazwie nie ma turecko brzmiacych imion albo słów. Często gęsto można po rozmowie z nimi wyczuć jakiej narodowości są.
Generalnie turków nie polecam...tam wiadomo, że wał wała wałem pogania i to bez żadnych ograniczeń.
Warto zainteresować się ofertą niemieckich auto komisów...przede wszystkim masz z głowy fakt, że auto było tłuczone spawane i inne pierdy. Jeśli było coś lakierniczo grzebane to jest to z pewnością drobnostka.
Jesli niemiec daje na sprzedawane auto gwarancje(nawet używane) to większa pewność, że stan auta jest na tyle stabilny, że chętnie sprzeda go niemcowi. Niestety auto takie ma cenę wyzszą, czasami można zbić z ceny na tej gwarancji jeśli się powie, że auto jedzie do Polski. Jęsli nie daje gwarancji, to oznacza to tylko tyle, że z racji przebiegu nie jest pewien stanu technicznego, co nie oznacza, że auto jest parchem.
Ja jeździłem sam albo z kolegą z forum.
Musisz być przygotowany na to, że jak nie masz swoich tablic to nie pozwola zrobić Ci jazdy próbnej. Po niej dowiesz się najwiecej. Możesz zaopatrzyć sie również w miernik grubości lakieru. Chociaż nie sądze, aby był potrzebny.
Tablice najlepiej nabyć na granicy chociaż są droższe, a to dlatego, aby móc każdy z ogladanych samochodów wypróbować. Jeśli niemiec mimo posiadania tablic nie pozwoli na jazdę próbna to go olej. Warto, też wyszukać sobie kilka egzemplarzy w okolicy w razie tzw. "w".
Jeśli chcesz obniżyć koszty wyjazdu, to można wynając na własną ręke auto lawete, z tym że koszt jest opłacalny o ile się uwiniesz w 24h. Odchodzi Ci koszt tablic jakieś 110 ojro i koszt paliwa do drugiego samochodu. Ja wynajmowałem Renaulta z najazdami to spalanie nam wyszlo 9,5 litra srednia na trasie...a wcale nie jechalismy wolno. Tym możesz popylać na B kategorię.
Jakbyś miał pytania to śmialo, bo nie wszystko pamiętam.
![Very Happy :D](./images/smilies/icon_biggrin.gif)