O trzeciej w nocy ONA po cichutku wymknęła się z małżeńskiego łoża do
sąsiedniego pokoju. Klawiaturą rozbiła 19-calowy monitor wszystkie płyty
CD
porysowała i podeptała swoimi pantoflami. Obudowę komputera wyrzuciła
przez
okno, a drukarkę utopiła w wannie. Potem wróciła do sypialni, do ciepłej
pościeli i przytuliła się z miłością do boku swego nic nie
podejrzewającego, śpiącego męża. Była przeświadczona, że już teraz cały
wolny czas będzie przeznaczał na ich miłość. Zasnęła.... Do końca życia
pozostały jej jeszcze niecałe cztery godziny...
Od wielu miesięcy patrzyła jak się męczy. Codziennie do późna przesiadywał
w garażu. Podziwiała go za jego cierpliwość - nigdy sie nie skarżył, a
wręcz starał się zawsze wyglądać na zadowolonego z siebie i swojego
samochodu. Ale jej kobieca intuicja podpowiadała, że to wszystko jest
wymuszone i sztuczne. Wydawało jej się, że patrzy z zazdrością na sąsiadów
i znajomych jeżdżących autami z salonu, siedzących wieczorami przy grillu
z
rodziną... gdy on znów rozbierał silnik... Pewnej nocy, gdy pracował do
późna w garażu podjęła ostateczną decyzję...
Wszystko miała dokładnie zaplanowane. Okazja pojawiła się, gdy wyjechał na
parę dni na delegację, służbowym samochodem. W jeden dzień załatwiła
kredyt
w banku i wizytę u dealera. Na drugi zamówiła lawetę. Teraz pozostało
tylko
czekać... a w garażu... taki nowiutki... błyszczący... musi mu się
spodobać...
Gdy przyjechał zaprowadziła go przed garaż, uroczystym ruchem otworzyła
drzwi...
- Gdzie mój zabytkowy ford mustang....... - jęknął tylko.
- Nooo... na złomie, tam gdzie jego miejsce, już nie będzie cię
denerwować,
cieszysz się kochanie??
Po pierwszym ciosie zadanym kluczem do kół zdążyła resztką świadomości
pomyśleć: "A może Renault Clio to nie był dobry wybór.. może Toyota...".
Pozostałych dwudziestu sześciu ciosow lewarem już nie czuła...
Tego dnia miarka się przebrała. Krystyna postanowiła z sobą skończyć.
Usiadła w kuchni koło lodówki. Po chwili usłyszała znajomy warkot
samochodu. Jej mąż wrócił właśnie z ogródka, gdzie kosił trawniki. Za
chwilę wszedł do domu, cmoknął żonę w policzek. Wziął do ręki otwieracz,
wyjął z lodówki butelkę piwa. Gdy odskoczył kapsel i syknęła mgiełka,
Krystyna szybkim ruchem wyrwała mężowi butelkę i wyrzuciła przez okno.
Nie cierpiała.
Śmierć miała szybką...
---------------------------------------------------------------------------------
Wywiad z dziadkiem - ...albo wódka, albo Bóg 