I ja postanowiłem się pochylić nad losem redaktora i zapłakać.
Najpierw jednak przeczytałem pobieżnie wywiad z redaktorem i dowiedziałem się, że
prezes Rzepliński będzie bohaterem narodowym a sędziów należy szanować i nie wolno się o nich wyrażać per kolesie 
. Z tym Rzeplińskim to się mi z redaktorem Zimochem trudno zgodzić, ale przyjmuje do wiadomości, że jakaś spora grupa obywateli różnego sortu w tym kraju tak myśli. Co prawda to głupota jest ale cóż - tłumaczę sobie - każdy ma prawo myśleć co tam sobie uważa i każdy ma prawo te myśli wyrażać i ponosić za to potem różnorakie konsekwencje.
Zgodziłem się natomiast bez szemrania z postulatem szacunku dla sędziów i niezgodą na nazywanie ich "grupą kolesi".
To oczywiście karygodne

. Niedopuszczalne

. Niesprawiedliwe

.
No - ale pomyślałem później sobie - co z takimi sytuacjami kiedy instytucje, w których pracują sędziowie, nie zasługują na szacunek; albo też co z takimi sytuacjami, kiedy w takich instytucjach znajdują się "grupy kolesi" i mają duży wpływ na wymienione wcześniej instytucje???
I tu mi się zrobił zgryz.

Zgodziwszy się z tezą, że instytucje powinny a priori być obdarzane szacunkiem, pytam, co w sytuacji gdy na szacunek nie zasługują i uznałem ryzykownie, że być może w takowych okolicznościach takim szacunkiem obdarzane być nie powinny.

Potem pochyliłem się nad kwestią kolejną. Czy przyznając, że nie należy nazywać grupy sędziów kolesiami wykluczamy nazwanie ich kolesiami jak w rzeczywistości kolesiami są? Hę...
Przypomniał mi się pewien polski psychoterapeuta i psycholog Andrzej S., który będąc wzorem zawodowym dla wielu, obiektem szacunku dla jeszcze większych wielu, autorem świetnych książek okazał się pedofilem :krowa:

:szybkisex: , w którego aktach znalazły się zdjęcia nagich dzieciątek, którym miał pomagać i pomagał oczywiście, w pewien niekonwencjonalny sposób ale ostatecznie jego kariera się szybko zakończyła a on sam popadł w niełaskę o skali odpowiadającej wcześniejszemu uwielbieniu. Czy wybitnemu psychologowi należy się szacunek? Ależ oczywiście należy się? Lecz co w sytuacji, w której się nie należy. Miałem zgryz.
Zaraz zaczniecie krzyczeć, że porównanie świata sędziów KRS czy TK do cichego gabinetowego pedofila to przesada i oczywiście będziecie mieli rację.
Następnie pomyślałem o 40 letniej karierze redaktora Zimocha w polskim radio. Policzmy: 2016 minus 40 daje nam 1976. To kawał czasu wypełnionego - jak słusznie zauważa jeden z blogerów - wieloma dramatycznym wydarzeniami historycznymi takimi jak: stan wojenny, masakra w kopalni wujek, zabójstwo Ks. Popiełuszki, afera Rywina - i wiele wiele innych i jakoś nigdy redaktor Zimoch nie protestował, zawsze koncentrował się na sprawach sportowych aby dopiero teraz przebudziwszy się, rozejrzawszy się dookoła dojrzał, że " w TVP i Polskim Radiu jest w tej chwili gorzej niż za stanu wojennego." i tym podobne.
Redaktor Zimoch mnie ani ziębi ani grzeje. Szczerze mówiąc nie za bardzo sobie z jego istnienia zdawałem sprawę. Sport uważam - od czasu gdy przestałem szanować Niemców jak Hannawald zdetronizował Małysza - no więc sport uważam za sferę ksenofobiczno-nacjonalistyczno-faszystowską... no może za wyjątkiem mojego ulubionego ping-ponga lub Sebastiana Loeba na Xsarze WT-coś tam na rajdach samochodowych. Resztę i tu sorry koledzy jak uraziłem wasze uczucia religijne mam płytko ale jednak w dupie.
Czy należało zwalniać, czy tam odsuwać od czegoś tam jakiegoś tam niewiele znaczącego redaktora Zimocha

. Raczej nie, bo już wkrótce będziemy mieli kolejnego męczennika i potem świeckiego świętego, kolejnego - razem z rodziną i znajomymi zająca - uczestnika marszów KODu; bohatera tej światłej części społeczeństwa polskiego, która tak wytrwale broni demokracji i naszej konstytucji; dzięki to której nasze dzieci będą mogły żyć w wolnym kraju a nie faszystowskiej juncie rządzonej przez kolejne wcielenie KIM IR Sena na Polskę czyli Jarosława - posuwaj Kota - Kaczyńskiego.
