ts345 pisze:darbo pisze:Że tak zapytam podchwytliwie: a skąd wiesz? To, że coś "istnieje" lub zachodzi jakiś "proces fizyczny" zawsze mógł stwierdzić tylko i wyłącznie świadomy obserwator, czyli tylko i wyłącznie człowiek

. Na jakiej podstawie stwierdzasz, że "gwiazdy płonęły miliardy lat temu" i będą płonąć jak człowieka już nie będzie.
Matematyka opiera się na dowodach, jednak pewnych spraw nie można udowodnić. To aksjomaty. W miarę rozwoju matematyki tworzy się nowe aksjomaty i w każdej teorii aksjomatów zawsze jest za mało. Pierwszym stworzonym aksjomatem były liczby. Nie istnieje dowód na istnienie liczb. Podobnie w fizyce, nie wiadomo skąd wzięła się materia i nie wiadomo co to jest. W tej chwili, jako obserwator potrafię wyczuć jej istnienie, po mojej śmierci zniknie wszystko. Nie będzie materii i nie będzie mnie, ale to nie oznacza, że zniknie cały świat. Skąd to wiem?
Fizyka: Zasada zachowania energii ? oczywiście przy założeniu, że materia/energia istnieje.
Teraz biologia: istnieją niezaprzeczalne dowody obecności roślin zielonych na ziemi 60 milionów lat temu. Nie było świadomego obserwatora, a mimo to rośliny przeprowadzały fotosyntezę, więc słońce działało.
Teraz religia: buddyści i taoiści twierdzą, że najlepszą formą kontemplacji przyrody jest wyłączenie w sobie świadomego obserwatora, który nadaje zjawiskom i rzeczą nazwy i przypisuje im jakieś tam znaczenia. W trakcie takiej kontemplacji znika świadomy obserwator, a rzeczywistość dalej istnieje. Katolicy dosadniej przedstawili istnienie wszechświata bez obecności świadomego obserwatora: Mój imiennik, św. Tomasz z Akwinu w pracy pt. ?O wieczności świata? połączył arystotelesowski pogląd o wieczności wszechświata z judeochrześcijańską tezą o stworzeniu twierdząc, że "Bóg jest twórcą wszechświata, który nie miał początku".
darbo pisze:Pytanie do Ciebie jako materialisty: czy miłość istniała miliard lat temu? Czy miłość będzie istniała po tym jak ostatni człowiek umrze?
Miłość a materializm. Nie wiem do jakiego stopnia w erze mezozoicznej gady naczelne rozwinęły uczucia. Nikt tego nie wie i nikt się nie dowie. Możemy przypuszczać, że miłość np. u niedźwiedzi nie istnieje. Samiec potrzebuje seksu kiedy wyczuje zapach gotowej do rozrodu samicy. Łączą się w parę na kilka dni i wielokrotnie kopulują. Następnie samiec pozostawia samicę, a raczej ona go przepędza. Jeśli wróci po jakimś czasie może zabić samicę i zeżreć jej i swoje młode. Niektóre zwierzęta łączą się w pary na całe życie. Aby wytłumaczyć te zjawiska powstała teoria strategii ewolucyjnie stabilnych, która lepiej moim zdaniem tłumaczy zachowania zwierząt niż teoria wprowadzająca miłość w świat zwierząt. Nie można udowodnić, że miłość w świecie zwierząt nie istnieje lub istnieje bo należałoby na początek zdefiniować czym jest miłość. A teraz o ludziach ? zwierzę, ssak z gatunku homo sapiens, sam nie wie czym jest miłość. Wie tyle, że jak człowiek jest zakochany to jego mózg produkuje specyficzne substancje chemiczne ? neuroprzekaźniki . Zostają pobudzone podobne u wszystkich ludzi obszary mózgu, podniesiona temperatura ciała. Wyostrzone zmysły to efekt pobudzenia mózgu. Wystarczy dobrze dobrany psychotrop i miłość znika. Jeśli miłość jest przypisana tylko ludziom to miliard lat temu nie pojawiała się, czekała na warunki w jakich mogła zaistnieć, a jak umrze ostatni człowiek wtedy znikną warunki i oczywiście miłość.
darbo pisze:Tak więc w obliczu odkryć współczesnej fizyki kwantowej, klasyczmy marksistowski materializm is dead. Zed is dead baby; Zed is dead.
Coś mi się wydaje, że nie byłoby fizyki kwantowej bez francuskiego, a później angielsko niemieckiego materializmu. Jak kończyłem studia to materializm stosowali wszyscy profesorowie mojej uczelni, nawet ci wierzący. Około 10 lat temu prof. Z Hałat badał wpływ modlitwy na poprawę zdrowia. Można badać wszelkie zależności, nawet najbardziej absurdalne, zawsze jednak z zastosowaniem materializmu. Może tak jest jak piszesz, że materializm się kończy tylko jaką metodę zastosować. Już się o to Ciebie pytałem?
pozdrawiam ts
Jeżeli chodzi o materializm to nie mam jakichś specjalnych pretensji. Jest prosty, logiczny, zdroworozsądkowy, nie mnoży niepotrzebnie bytów, opiera się na relacji przyczynowo-skutkowej. W historii nauki był i jest w dalszym ciągu niezwykle potrzebny.
Ja w trakcie swoich studiów - w przeciwieństwie do Ciebie - byłem uczony podejrzliwości wobec redukcjonizmu i to wszelakiego, również materialistycznego. Czy rozmaite fenomeny, z którymi mamy do czynienia musimy sprowadzać i redukować do form prostszych, bardziej zrozumiałych.
Np. ludzka świadomość, umysł: czy jest to tylko wyrafinowany ale jednak twór materialny? Czy ludzki umysł jest funkcją materialnego mózgu? Czy jest tworem materialistycznie pojmowanej materii mózgu? Tylko i wyłącznie? Niczym więcej?
Tako rzecze redukcjonizm materialistyczny. Mamy więc pełny determinizm i brak wolnej woli. Wszystko decyduje się na poziomie neuronów i jest zależne od procesów fizycznych a pojęcie EGO, wolnej woli czy też duszy stanowią złudzenia, wytwory ludzkiej życzeniowej wyobraźni.
I tu wkracza współczesna fizyka, która ten cały materialistyczny, logiczny, przyczynowo-skutkowy, zdroworozsądkowy świat wywraca do góry nogami.
Najpierw dowiadujemy się, że nie ma czasu jako wartości obiektywnej; następnie dowiadujemy się, że nie ma też obiektywnej przestrzeni. Czas i przestrzeń są ze sobą nierozłącznie złączone, co implikuje wiele zjawisk sprzecznych ze zdrowym rozsądkiem, z materialistyczną wizją świata. A czymże jest grawitacja? No siłą... a guzik prawda, grawitacja -zdaniem Einsteina - jest zakrzywieniem czasoprzestrzeni, po którym to zakrzywieniu porusza się np. księżyc wokół ziemi. ziemia wokół słońca, i inne.
Najlepsze jednak dzieje się na poziomie cząstek elementarnych. Tam okazuje się, że... nie ma materii. Co począć z materializmem, gdy okazuje się, że materia duża jest zbudowana z "niematerii".
Bassoner pytasz dlaczego poruszyłem temat szparek.
Generujesz co minutę jeden proton wystrzeliwując go w stronę ekranu z licznikami geigera. Przed ekranem stawiasz na drodze protonu barierę z dwiema szczelinami. W momencie strzału masz cząsteczkę i na ekranie końcowym masz cząsteczkę, bo liczniki sygnalizują dźwiękiem jej pojawienie się. Jednakże jeżeli są dwie szczeliny to rozkład na ekranie końcowym przyjmuje postać charakterystyczną dla fali, lecz jak to możliwe skoro proton wystrzeliłeś jako cząsteczkę?
Jest tylko jedno możliwe wyjaśnienie. Materia przechodzi przez szczeliny jako fala prawdopodobieństwa, czyli proton jest w stanie "potencjalności". Może przejść przez lewą szczelinę, prawą szczelinę, obie szczeliny na raz i żadną ze szczelin. Każde z tych rozwiązań jest prawdopodobne lecz, żadne nie jest pewne dopóki nie pojawi się zewnętrzny obserwator, który załamuje falę i powoduje pojawienie się cząsteczki w określonej szczelinie a na końcowym ekranie nie ma już wzoru fali tylko wzór charakterystyczny dla cząsteczek materii.
Jeszcze raz. Na określonym etapie nie ma materii tak, jak rozumie ją materializm. Jest rozkład prawdopodobieństwa pojawienia się określonej materii w określonym miejscu o określonych parametrach, lecz do momentu jak nie wmiesza się w to świadomy obserwator jest to tylko i wyłącznie czyste matematyczne prawdopodobieństwo.
Jak to brzmi? Obserwator kreuje materię? A może informacja kreuje? A może świadomość kreuje? Jeszcze przed chwilą pisałem, że świadomość to produkt materialnego mózgu a teraz to świadomość załamuje falę i tworzy materię?
Kolejne wersje tego eksperymentu są jeszcze bardziej szokujące. Nie potrafimy tego do końca pojąć i wytłumaczyć ale jedno wiemy. To działa. Fizyka kwantowa jest już stosowana w praktyce i się sprawdza.
Co do tego, że współczesna fizyka przypomina religię - to prawda. Ale może dlatego, że część intuicji religijnej była bardziej trafna od wczesnego materializmu
