Witam!
Są jednak tacy, którzy nie boją się nazywać rzeczy po imieniu:
Orbán wzywa, by powstrzymać szaleńców z Brukseli. Już dawno żadna mowa nie wywołała takiej wściekłości na salonach UE
"...My w Budapeszcie, Warszawie, Pradze i Bratysławie nie możemy pojąć, jak mogło komukolwiek przyjść do głowy wpuszczanie ludzi z innych kontynentów i innych kultur bez żadnej kontroli. Jak mogło dojść do obumarcia w naszej cywilizacji tego naturalnego i podstawowego instynktu, który nakazuje bronić siebie, swej rodziny, domu, bronić swej ziemi.
A przecież, Szanowni Państwo, mamy czego bronić. Europa to wspólnota, koegzystencja chrześcijańskich, wolnych i niepodległych narodów. Europa to wspólne korzenie, wspólne wartości, wspólna historia, wspólna zależność geograficzna i geopolityczna. To równouprawnienie mężczyzny i kobiety, to wolność i odpowiedzialność, sprawiedliwa konkurencja i solidarność, duma i pokora, sprawiedliwość i miłosierdzie. To jesteśmy my! To jest Europa!
Europa to Hellada a nie Persja. To Rzym a nie Kartagina. To chrześcijaństwo a nie kalifat. Nie ma w tym wyliczeniu żadnego klasyfikowania, lecz tylko zaznaczenie różnic. Stwierdzenie, że istnieje samodzielna europejska cywilizacja, nie oznacza tego, iż jest ona lepsza lub gorsza, lecz tylko tyle: to jesteśmy my, a to jesteście wy.
Jeszcze kilka lat temu wydawało się, że powyższe fakty są dla wszystkich oczywiste. Jeszcze kilka lat temu wydawało się, że w tej kwestii panuje wśród nas jednomyślność. Jeszcze kilka lat temu wydawało się, że panuje porządek ? taki, który i nam się podoba ? porządek w głowach i sercach europejskich przywódców, którzy jeden po drugim oświadczali, że idea multikulturalizmu jest martwa.
Kilka lat temu mogliśmy jeszcze wierzyć, że oni pojęli, iż ich kraje nie są w stanie zasymilować masowo napływających imigrantów. W roku 2015 wszystko jednak się zmieniło, jednomyślność rozpadła się w drobny pył, z prędkością grawitacji wpadliśmy z powrotem w intelektualny chaos, z którego chcieliśmy się wyrwać. ..."
Pozdrawiam