Post
autor: Blash » 10 kwie 2007, 12:41
Pali więcej, niż powinien
Paliwa coraz bardziej drożeją, dlatego coraz większą wagę przywiązujemy w samochodzie do spalania. Na ile jednak można ufać wartościom podawanym przez producentów aut dotyczących zużycia paliwa?
We wszystkich modelach testowanych do tej pory przez naszą redakcję rzeczywiste średnie zużycie paliwa podczas testu nie pokrywało się ze średnim zużyciem podawanym w instrukcji producenta. Czy to znaczy, że koncerny samochodowe mijają się z prawdą? Niekoniecznie.
Niejednokrotnie przy wyborze auta, istotną informacją wpływającą na podjęcie decyzji o zakupie, jest zużycie paliwa. W przypadku flot samochodowych informacja ta ma jeszcze większe znaczenie, bo przecież drobne oszczędności poszczególnych pojazdów składają się w efekcie na tysiące niezakupionych litrów paliwa, czyli nawet na setki tysięcy złotych. Tymczasem okazuje się, że liczby podawane w tabelach przez producentów samochodów raczej nie pokrywają się z rzeczywistością. Dzieje się tak z kilku względów. Wartości spalania podawane przez koncerny są efektem laboratoryjnych badań przeprowadzanych według oficjalnych międzynarodowych standardów, np. europejskiej normy EEC 93/116. Zużycie paliwa w cyklu miejskim określane jest przy wykorzystaniu następującego schematu: uruchomienie zimnego silnika w warunkach laboratoryjnych i praca silnika przy różnych prędkościach jazdy, jednak z maksymalną prędkością 50 km/h, a z prędkością średnią 19 km/h na teoretycznym dystansie 4 km. W przypadku ustalania spalania w cyklu pozamiejskim, test wykonywany zaraz po cyklu jazdy miejskiej; składa się w połowie z jazdy ze stałą prędkością i w połowie z jazdy z prędkością zmienną; prędkość maks. 120 km/h, dystans 7 km. Średnie zużycie paliwa w tabeli jest wartością średnią z obu części testu, ważoną proporcjonalnie do drogi przebytej w każdej z części testu. Są też inne normy jak np. MVEG (Motor Vehicle Emission Group 99/100/EG).
Droga jednak w rzeczywistości nie ma nic wspólnego z laboratorium. Kierowcy firmowi z reguły bez skrupułów korzystają z możliwości ich służbowych aut, tym bardziej że często zrealizowanie wyznaczonego planu wymaga przejechania kilkuset kilometrów dziennie. Nierzadko spotykamy na drogach mknących w obrandowanych autach przedstawicieli handlowych, którzy między kolejnymi wizytami u klientów często do oporu wciskają pedał przyspieszenia, a ich prędkość maksymalna przekracza wówczas 120 km/h. Również w warunkach miejskich bywa inaczej niż w laboratorium, które nie zakłada kilkunasto- a nawet kilkudziesięciominutowych postojów w korkach, z ciągłym zatrzymywaniem się i ruszaniem.
Nie udało mi się również znaleźć tak wiernego przepisom kierowcy, który nigdy w mieście nie przekroczył 50 km/h. Do tego dochodzą zupełnie inne niż w warunkach laboratoryjnych warunki atmosferyczne. Dodatkowo na wzrost spalania będą miały wpływ włączone niektóre urządzenia, jak np. ogrzewanie bądź klimatyzacja. Często także stan ogumienia nie pokrywa się z ideałem. Nie znaczy to jednak, że w pewnych korzystnych warunkach nie da się uzyskać spalania zgodnego z danymi producentów. Ba! jeśli bardzo się postaramy, możemy uzyskać spalanie nawet niższe. Dla przykładu, pewien Austriak, Gerhard Plattner, przejechał ostatnio 18 051 kilometrów Škodą Fabią z 1,4-litrowym silnikiem Diesla TDi o mocy 51 kW/70 KM, zużywając średnio jedynie 3,94 litra oleju napędowego na 100 km, przy średniej prędkości 81,88 km/h. Wszystko po pokonaniu kilku górskich przełęczy i jeździe drogami częściowo pokrytymi śniegiem. Aby ograniczyć zużycie paliwa w swoim samochodzie, wystarczy zastosować się do prostych zasad Gerharda Plattnera: ? Kiedy prowadzisz, przewiduj, ponieważ za każdym razem, gdy naciskasz na pedał hamulca, tracisz energię. Opłaca się również wyłączyć silnik w czasie postoju na światłach ulicznych dłużej niż 20 sekund.
Jak widać największy wpływ na paliwo mamy my sami, a ściślej mówiąc, nasz styl jazdy.
A.Czarkowski
