Od 2025 wjazd do Krakowa tylko dla EURO6

[Tomzik]

A mnie tylko zastanawia jak prawo może działać wstecz - jeśli kupuję auto z homologacją i dopuszczeniem do ruchu, nieważne kiedy ona została wydana, to chyba mam prawo poruszać się nim wszędzie po publicznych drogach?

Jakim cudem teraz ktoś to chce wycofać? Auto takie do zezłomowania powinno mieć pełne prawo poruszania się po każdej drodze publicznej i bez dyskusji, choćby homologację miało wydaną w 1950...

[Jam_Belfegor]

A jak jednym rozporządzeniem zwykłego ministra podważa się prawa zapisane w konstytucji, najbardziej nadrzędnym akcie prawnym jaki mamy? Nasze prawo jest jak gumowa biała pała ZOMO'wca - gnie się w każdą stronę i nie zna litości.

[mikee72]

A mnie tylko zastanawia jak prawo może działać wstecz - jeśli kupuję auto z homologacją i dopuszczeniem do ruchu, nieważne kiedy ona została wydana, to chyba mam prawo poruszać się nim wszędzie po publicznych drogach?

Jakim cudem teraz ktoś to chce wycofać? Auto takie do zezłomowania powinno mieć pełne prawo poruszania się po każdej drodze publicznej i bez dyskusji, choćby homologację miało wydaną w 1950...

Prawo nie działa wstecz - nikt nie będzie Ciebie ścigał za to, że jeździłeś dieslem po Krakowie przed wprowadzeniem zakazu.
W coraz większej ilości miast zachodniej Europy obowiązuje zakaz wjazdu do tzw. stref ekologicznych dla starszych ropniaków..
Co do dostępności dróg 'publicznych' - to od kiedy pamiętam, są na nich często ograniczenia np. odnośnie wagi, czy rodzaju pojazdu..

[Tomzik]

Działa.

Pojazd został legalnie dopuszczony do ruchu na wszystkie drogi publiczne za pomocą homologacji, zatem jeśli już nie mogę się nim swobodnie poruszać to tak jakby mi cofnięto homologację. A to działanie wsteczne.

Dla mnie proste jak cep i Niemce i inne Zachody mnie tu guzik interesują - tam sprawa jest identyczna.

A ograniczenia dotyczą raczej nie osobówek lecz pojazdów ciężkich, ponadgabarytowych, generalnie rzecz ujmując "niestandardowych".

[FXX]

Niestety Tomzik, nie masz racji.

Pojazd został dopuszczony do ruchu po drogach publicznych, ale nigdzie nie jest powiedziane, że na wszystkie drogi bez wyjątku. I Tobie tej homologacji nikt nie zabiera, ale zmieniane są ograniczenia na poszczególnych odcinkach dróg.

To tak jak z ciężarówkami i np. ograniczeniem tonażu - możesz z dnia na dzień postawić znaki zakazujące wjazdu pojazdom o DMC powyżej 3,5t i będzie to zgodne z prawem. Tak samo można ustanowić prawnie znak zakazu wjazdu samochodów nie spełniających np. normy EURO V i go ustawić na wjeździe do miasta.

Nigdzie nie jest zapisane, że ograniczenia dotyczą jedynie pojazdów ciężarowych, ponadgabarytowych czy "niestandardowych".

[Tomzik]

W taki sposób można zakazać wyjazdu z garażu, więc wychodzi na to, że homolacją można sobie podetrzeć 4 litery. W takim razie - po co ona?

Albo inaczej - dając taki zakaz powinni ludziom zwracać kasę za udaremnienie używania sprzętu, który wcześniej był do tego używania legalnie i oficjalnie dopuszczony oraz zakupiony.

Sory, ale wymiary czy tonaż/nacisk to zupełnie co innego - ograniczenia fizyczne wynikające ze stanu faktycznego drogi, a nie wydumane bzdury w stylu "hał der ju".

Mam wrażenie, że wraz z rozwojem sytuacji powiecie "No przecież możesz jeździć, tylko tyle, że nigdzie. No ale nikt nie zabrania jakby co".

[mikee72]

Jeśli masz garaż przy drodze, na której z jakiegoś powodu wprowadzony zostanie bezwzględny zakaz ruchu - to faktycznie: legalnie z niego nie wyjedziesz ani do niego nie wjedziesz i garaż możesz przenieść gdzie indziej. Może zauważyłeś kiedyś znak zakazu dla motocykli - stawiany na przykład przy szpitalach? Kiedyś motocyklista swoim rumakiem z homologacją mógł jechać taką drogą, a od czasu postawienia szpitala - już nie.. bo hałasuje. A teraz ktoś (a raczej dużo ktosiów) - nie bez powodu przecież - uznał, że stare diesle wydmuchują dużo szkodliwych związków i nie będą mogły poruszać się w wydzielonych strefach.
Myślę, że zastosowano odpowiedzialność zbiorową za którą można podziękować autom dymiącym i ziejącym sadzą.
Zdarza mi się stać za takim w korku - mimo utrzymywania dystansu, zamkniętych okien i tak się duszę..

[Tomzik]

Od tego są przeglądy techniczne, żeby takich wyłapywać. A że to nie działa to już inna historia.

Natomiast chyba nie chcesz mi powiedzieć, że mój rzekomo stary, szerzący śmierć przez uduszenie diesel z euro 5 też tak robi i że ja "ruined jur czajldchud".

To, co się zaczyna wyrabiać w tym temacie to kpina, ale oczywiście najłatwiej iść po najmniejszej linii oporu. Wszystko zakazać i jeszcze nakazać biec do salonu po nowy, najlepiej elektryczny, bo on nie truje, tylko po to, żeby za 5 czy 10 lat jakiś kretyn stwierdził, że elektryki generują np niszczycielskie ultradźwięki od których pękają mury i zakazał wjazdu nimi.

A co do zakazu jazdy motocyklem przy szpitalach - nie widziałem, widać szczęśliwie obracam się w jeszcze nie stukniętych okolicach. Mój motocykl nie hałasuje bardziej niż auta, a na pewno mniej niż jakieś po tuningu, zatem miałbym ten zakaz w poważaniu.

[wujekp]

Tomzik, o ile masz rację że Twój stary diesel może być bardziej ekologiczny niż znacznie nowocześniejszy z wynalazkami typu DPF, czy w sumie może mniej zanieczyścić środowisko niż elektryk (cały cykl produkcji, eksploatacji i post-eksploatacji) to nie masz racji co do tego że homologacja Ci daje prawo poruszania się wszędzie gdzie Ci się spodoba. Już Ci koledzy pisali o tym, ale jak Ci się nie podoba przykład z ograniczaniem tonażu to na Rynek Główny w Krakowie jest zakaz wjazdu. Rozumiem że uważasz że Twoja homologacja powinna Ci dawać prawo wjazdu? Albo jak masz mieszkanie na Rynku to parkowania pod oknem? Czemu ktoś miałby Cię ograniczać?
A czy te zakazy mają sens to inna bajka, czasem tak, czasem nie, dlatego trzeba patrzeć rządzącym na ręce i walczyć z bezsensownymi zakazami. Ale nie znaczy to od razu że masz mieć prawo wjechania gdzie zechcesz swoim śmierdzącym dieslem.

[Tomzik]

Jak zakaz to wszystkich (osobowych). Na drogach publicznych. Bo na prywatnych niech sobie właściciel ustala i egzekwuje - jego prawo.

Rozumiem jak najbardziej ograniczenia związane z niedostosowaniem drogi do dużych gabarytów czy nacisków osi, ew. zakaz jazdy po bus-pasach, bo ma to na celu usprawnienie komunikacji.

Ale szykanowanie kogoś tylko dlatego, że ma starsze auto, mimo, że zostało legalnie dopuszczone do ruchu i do sprzedaży oraz corocznie zgodnie z prawem przechodzi przeglądy techniczne jest dla mnie i pozostanie bardzo lekko mówiąc niegodziwością.

Jest to robienie ludzi w balona - najpierw nawołują do kupna, po to, by za kilka lat (akurat Euro 5 czy tym bardziej 6 nie weszły wcale aż tak dawno a już nie można nimi jeździć) zakazać jeździć.

Tak jak pisałem wyżej - a co jak kilku z Was pobiegnie teraz kupić bezemisyjne elektryki a za 3 lata jakaś siostra Grety stwierdzi, że elektryki generują niszczące fale ultradźwiękowe i dostaniecie szlaban?

Patrząc na to jak kretyńsko wprowadza się te zakazy (zamiast szukać prawdziwej przyczyny) to wcale mnie nie zdziwi to co napisałem wyżej, jak już nastąpi

A Wy dalej będziecie tłumaczyć innym, że tak można i jest spoko

[wujekp]

No to jeszcze przykład z innej bajki. Twój samochód ma homologację i licznik wyskalowany do dwustu iluś kilometrów na godzinę. A zabraniają Ci tyle jeździć po drogach publicznych. Kolejna niegodziwość.

A zakaz poruszania się po buspasach to taki sam przykład. Ograniczamy prawo jednostki dla dobra ogółu. I tak samo są absurdalne przypadki jego wprowadzania. Np. w Krakowie na ul. Wielickiej - bez buspasa nie było korków. Przy remoncie zaczęły się korki, wprowadzono buspas. Remont się skończył, buspas został, a z nim korki. No i teraz jest potrzebny, bo się robią korki, ale jakby go zlikwidować to korków by znowu nie było

[Tomzik]

Jeśli bezpieczeństwo albo możliwość uszkodzenia drogi stawiasz na równi z dyrdymałami o smogu to raczej się nie dogadamy...

Zresztą - nietrafiony przykład, bo od dawien dawna obowiązują te same limity i kupując auto nawet 20 czy więcej lat temu godziłem się automatycznie na to, że będę mógł jeździć 90, ale też nikt mnie nie spowolnił od tego czasu.

[wujekp]

Jeśli bezpieczeństwo albo możliwość uszkodzenia drogi stawiasz na równi z dyrdymałami o smogu to raczej się nie dogadamy...

Zresztą - nietrafiony przykład, bo od dawien dawna obowiązują te same limity i kupując auto nawet 20 czy więcej lat temu godziłem się automatycznie na to, że będę mógł jeździć 90, ale też nikt mnie nie spowolnił od tego czasu.

Jeśli miałbym się czepiać, to nie do końca opierasz się na faktach, bo akurat 20 lat temu obowiązywały inne limity prędkości ... W szczególności na terenie zabudowanym mogłeś jeździć 60 km/h ...

Natomiast wracając do meritum, może z poziomu Twojego miejsca zamieszkania są to dyrdymały o smogu to z mojego punktu widzenia smog w Krakowie jest realnym problemem i to również kwestia bezpieczeństwa. Oczywiście nie rozwiąże się problemu walcząc z kierowcami (a już zwłaszcza samochodów faktycznie zabytkowych) bo głównym problemem nie jest motoryzacja, ale palenie w piecach różnego rodzaju badziewiem (teoretycznie w samym Krakowie już nie ) to nie zmienia faktu, że motoryzacja dokłada się do tego i potrzebna jest dyskusja na ten temat. Czy ograniczanie jest najlepszym rozwiązaniem? Niekoniecznie, ja jestem raczej zwolennikiem "mniej kija, a więcej marchewki", ale nie uważam też, że jeżdżenie starym struclem wszędzie i dożywotnio jest niezbywalnym prawem.

[Tomzik]

60km/h w zabudowanym o ile mi wiadomo obowiązuje do dziś, bo tak szumnie zapowiadane zmiany nie doczekały się nawet głosowania. Fakt, że tylko w nocy. A gdybym się czepiał czepiania to pozostałe główne limity, tzn. droga ekspresowa i autostrada zostały nawet podniesione, reszta zdaje się jest bez zmian

A to:

Oczywiście nie rozwiąże się problemu walcząc z kierowcami (a już zwłaszcza samochodów faktycznie zabytkowych) bo głównym problemem nie jest motoryzacja, ale palenie w piecach różnego rodzaju badziewiem (teoretycznie w samym Krakowie już nie )

w zasadzie wyczerpuje temat z mojej strony

[wujekp]

w zasadzie wyczerpuje temat z mojej strony

Ale to jest trochę inny temat. Bo to że coś innego syfi bardziej, nie znaczy że nie można zmieniać rzeczywistości wokół nas, związanej z tym może mniej, ale jednak wciąż odczuwalnie wpływającym elementem. Bo Twoje stanowisko jest na razie takie - ma być jak 20 czy 30 lat temu. A ja uważam, że świat musi iść do przodu, musi się zmieniać i tylko musimy dyskutować jak to zrobić, żeby były to jednak zmiany na lepsze