Nie mam już od ostatniego weekendu Alfy - fxx mi ją zabrał nikczemnie.
Kaca z faktu podjęcia tej decyzji miałem przez weekend, teraz zaczynam wkraczać w syndrom/zespół odstawienia. I jest źle.
Stary już trochę jestem a tak się zżyłem z kawałkiem blachy i silnikiem. Niesamowite.
Ale żeby była jasność: niech jeździ! Żeby mi tylko tam wstydu nie przyniosła

Terapia jaką zamierzam (muszę!) zastosować: co mam kupić? Faworytem jest chyba S-Max, Voyagera żadnego sensownego w naszym kraju nie widziałem.
Ps. Tak wiem jak to brzmi - szukam vana... Na swoje usprawiedliwienie mam pewne przyczyny obiektywne, o których napiszę w odpowiednim momencie. I tego będę się trzymał. Także prosi się o nie kopanie leżącego!
Radzcie coś!
S.