faraon pisze:Kamilu.
To co pozwoliłem sobie zacytować i podkreślić pokazuje (u Ciebie) co najmniej początek agresji na drodze. Psychologia ruchu drogowego nazywa to konkretnie - ja delikatnie
, a wierz mi .... troszkę temat znam
Andrzeju, nie wątpię, że temat jest Ci dobrze znany
Nie wiem czy to wywołuje u mnie agresję, nie zastanawiałem się nad tym nigdy, ale nie neguję tego... na pewno wywołuje frustrację i politowanie dla braku myślenia na drodze dalej niż czubek własnego nosa
Poza tym dla może też źle się wyraziłem z tym szacunkiem, imho mrugnięcie komuś długimi w takiej sytuacji to nie jest brak szacunku i kultury. Też czasem mi się zdarzy zagapić i przytrzymać trochę dłużej na lewym blokując kogoś szybszego, i mrugnięcie długimi przyjmuję bez urazy, jak najszybciej chowając się na prawym pasie.
bichon pisze:Żeby lewy kierunkowskaz działał, to gość przed tobą musiałby od czasu do czasu spojrzeć w lusterko. A ci co wloką się lewym jak w opisywanym przypadku nie posiadają tej przykrej przypadłości okresowego sprawdzania co się dzieje za nimi.
Otóż to, jeśli taki delikwent nie widzi w lusterku, że coś się do niego dość szybko zbliża, a ciężko w nocy nie zauważyć w lusterku zbliżającego się samochodu, dodatkowo na ksenonach, a nie jakiś świeczkach, jak niektóre, to jakim cudem dojrzy kierunkowskaz?
Swego czasu byłem skłonny zaryzykować, że Polacy z roku na rok jeżdżą. Odkąd pojawiło się trochę więcej ekspresówek i autostrad jednak wracam do zdania, że jesteśmy daleko za Murzynami. Mistrzowie lewego pasa, wyprzedzające się ciężarówki i kwiatki typu zatrzymywanie się poza pasem awaryjnym stają się normalnym widokiem.
W miastach jest nie lepiej, o dziwo, o ile w stolicy jeździ mi się nie najgorzej - spora część ludzi myśli co robi i nie robi tego w tempie żółwia, o tyle np. w Łodzi powoli dostaję drgawek na widok bezmyślności ludzkiej. Dodając do tego fakt, że pół tego miasta jest rozkopane i wszędzie są objazdy to otrzymujemy obraz tragedii, w której jeśli uczestniczymy i nie mamy trochę sprytu, zapasu pod butem i stalowych nerwów to utkniemy na wieki...