Założyłem wątek z pytaniem, nie dostałem co prawda na czas odpowiedzi, więc zrobiłem wymianę termostatu i
płynu według znalezionych przeze mnie informacji tu na forum, w Internecie oraz w programie Satiz. Męczyłem się wieczorem w piątek i prawie całą sobotę, ale zrobiłem
A tak dla innych pokrótce opiszę swoje wnioski:
1. Spuszczałem stary płyn poprzez odpięcie szybkozłączki na chłodnicy oraz poprzez wypychanie
płynu sprężonym powietrzem.
Szybkozłączki naprawdę działają. Nie ma sensu ich wyrzucać jak gdzieś to wyczytałem na forum. Jedyną ich wadą może być to, że mocno siedzą na swoim miejscu. Jeśli jednak mocno wciśnie się te dwa jakby przyciski i delikatnie pomożemy sobie śrubokrętem płaskim, to szybkozłączka zejdzie z kolanka. Zarówno ta na dole chłodnicy jak i tak na górze.
Sprężone powietrze użyłem do wypchania reszty
płynu, to co zejdzie z chłodnicy samo, to niewielka ilość. Po zdjęciu termostatu delikatnie wpuszczałem powietrze w wężyki. Nie odkręcałem śruby od chłodnicy oleju. Nie wiedziałem, że to o nią chodzi. Wcześniej gdzieś czytałem o spuszczaniu z bloku, więc miałem inne wyobrażenie.
Płyn stary właściwie nie był stary. Był czysty, klarowny, bez śmieci, bez rdzy. Albo był wymieniamy niedawno, albo w tak doskonałym stanie jest cała instalacja, albo był dobrej jakości. Na całe wiadro tylko na dnie lekko jakiegoś syfku, znikoma ilość, a płyn czystego koloru.
Udało mi się zrzucić 6 litrów
płynu. Odmierzałem butelką 1,5 litrową. Dodatkowo trochę mi się rozlało przelewając do tej butelki. Trochę mi wyciekło przy odpinaniu wężyków i przy wypychaniu powietrzem. Jeśli założę, że tego rozlanego było 0,5 litra, to został mi w układzie nie cały litr
płynu. To chyba nie jest źle.
2. Trochę trzeba się namordować ze ściągnięciem wężyków z termostatu. Stare opaski zaciskowe trzeba uszkodzić i wyrzucić. Tylko jedna jest na śrubkę, reszta to są takie zaciskowe, których chyba nie da się rozluźnić. Wężyki się jakby zaklejają, tzn. ruszać się ruszają na wyprowadzeniach, ale zdjąć ich do końca nie można. Dopiero jak tak strzeli, to znaczy że wężyk puścił i swobodnie można go zdjąć. Jest generalnie mało miejsca na ręce.
3. Oczywiście dla pewności dobrze jest odtłuścić wszystkie miejsca kontaktu, tzn. wężyki i rurki na które nachodzą, mocowanie termostatu, itd.
4. Na samym końcu musimy zalać instalację i odpowietrzyć. Ja zalałem Prestonem. Chciałem kupić Valvoline'a, ale w mojej dziurze nikt nie miał, a przez Internet już było za późno na kupowanie.
5. Nie płukałem instalacji ani nie używałem specjalnych specyfików do tego. Jak zobaczyłem jak wygląda stary płyn, to stwierdziłem, że nie ma sensu płukać, czyścić i bawić się. Są do tego specjalne preparaty, m.in. Prestona, K2 czy Valvoline'a. Jak spytacie sprzedawcę, to wam odradzi twierdząc, że zawierają kwasy, a to g*

za przeproszeniem prawda. Żadnych kwasów te środki nie zawierają i opinie osób je stosujące są pozytywne.
Co jeszcze? Chyba to wszystko. Aha, po wymianie przejechałem się samochodem. Było -14 stopni, po 16 km zrobionych w mieście (prędkość do 60 km /h) uzyskałem prawie równe 90 stopni. Wcześniej potrafiłem zrobić ponad 80 km i miałem powyżej 70, ale znacznie poniżej 90. Jedna ciekawostka tylko: jak miałem już 90 stopni to sprawdzałem wąż idący od termostatu do chłodnicy. Był zimny totalnie. Wnioski:
1. Albo termostat się jeszcze nie otworzył (no ale to dziwne, wskaźnik pokazywał 90)
2. Albo coś nie tak jest z nim (ale co?)
3. Albo panujące mrozy tak skutecznie schłodziły tego węża (hmmm, raczej wątpliwe)
Dodam jeszcze, że jeździłem dobre kilkanaście minut z 90 stopniami i temperatura nie rosła, więc nadmiar ciepła musiał iść na chłodnicę. Czemu wężyk był zimny, tego jednak nie wiem. No i też ważna rzecz: wskazówka stała cały czas w miejscu mimo mrozu, a wcześniej na postoju opadała mi.