Ale większość użytkowników rowerów o tym nie wie, oni "wiedzą", że mają "prawo". Tydzień temu, po solidnej awanturze wywołanej po tym, jak para na rowerach wjechała miedzy mnie a Karolinę i prawie spuszczeniu im przeze mnie wp....lu - bo laska w bezczelny sposób potrąciła Karolinę, napyskowała jej, że ona ma prawo i pierwszeństwo. Oni zadzwonili po policję - i jakież ich było zdziwienie, że jazda oraz to, co zrobili powoduje, że nijak nie spełniają żadnych z tych warunków i nie powinni jeździć po chodniku. Jak się boją jeździć po drodze, to niech przestaną jeździć. Laska i facet ostro protestowali, to potem przeszli w inną stronę - bo będąc rozsierdzonym jak huragan, ich odepchnąłem a glina - to sobie państwo złóżcie oskarżenie z powództwa cywilnego ale prawie na pewno "rozejdzie się to po kościach" bo pomimo tego, że ten pan was odepchnął, to jednak oni są pieszymi i na dodatek z dzieckiem; jest słowo przeciwko słowu a pieszy na chodniku jest święty - a powiem panu, że nawet na ścieżce rowerowej pieszemu nie wolno nic zrobić ponieważ na rowerzyście ciąży obowiązek uwazania.
Mnie podczas mieszkania przez prawie 10 lat w Czechach nauczyli, że rower to pojazd mechaniczny napędzany siłą mięśni i nie ma prawa do przebywać na chodniku. Chodnik to nie jezdnik.
Badum tss.