Lybra - przewody masy i inne
: 18 kwie 2024, 23:16
Może ktoś mi to wyjaśni, bo moje studnia z elektrotechniki wymiękają przy włoskim projekcie elektryki w Lybrze. Odnoszę się do 2.0, może przy innych silnikach było to inaczej wykonane.
W tej Lybrze jest cała masa przewodów "plusów" i tylko jeden "minus" od akumulatora. Ten "minus" (masa) idzie od zacisku na akumulatorze, ma przelotowe oczko gdzie jest złapany do karoserii jako masa budy i kończy się drugim oczkiem przykręcony do skrzyni biegów. Poważną wadą wykonania jest to przelotowe oczko, bo tam kawałek przewodu jest pozbawiony izolacji i lubi w tym miejscu korodować, raz całkiem mi się urwał przewód w tym miejscu. Postanowiłem więc nie czekać aż przydarzy mi się to w kolejnej Lybrze i chcę wymienić kable masowe. I tu moja elektrotechniczna matematyka wymięka.
Jak wspomniałem, jest jeden przewód masy, wspólny do budy i silnika, z na na ile zmierzyłem ma przekrój jakieś 30mm2. Za to jest kilka przewodów plusowych, patrząc tylko na te najgrubsze - do rozrusznika (po zgrubnych pomiarach - jakieś 50mm2), ze dwa o przekroju 25mm2, jakieś 16mm2. Zdaję sobie sprawę z tego, że przez przewód masowy zawsze będzie płynął prąd równy maksymalnemu poborowi, a przez te przewody plusowe - z różnym natężeniem w zależności od zapotrzebowania - a przewody muszą być przewidziane na największą możliwą wartość prądu. Ale dlaczego choćby sam "plus" do rozrusznika jest prawie dwa razy grubszy niż masa? Czy to ma jakiś sens, czy po prostu jak się jakiemuś włoskiemu elektrykowi zaprojektowało?
Moja koncepcja przerobienia masy to pociągnięcie jej na nowo przewodami spawalniczymi (miedziane, elastyczne, izolacja do 300*C) w układzie: masa do skrzyni w miejsce oryginalnego przyłącza: 35mm2, osobny kabel masy do karoserii - w miejsce oryginalnego przyłączenia - 25mm2, "alternatywny" kabel masy do silnika 16mm2 i "alternatywna" masa do karoserii w jakimś innym miejscu, pewnie też 16mm2. Wszystkie te kable niezależne, łączone na klemie minusowej akumulatora.
W tej Lybrze jest cała masa przewodów "plusów" i tylko jeden "minus" od akumulatora. Ten "minus" (masa) idzie od zacisku na akumulatorze, ma przelotowe oczko gdzie jest złapany do karoserii jako masa budy i kończy się drugim oczkiem przykręcony do skrzyni biegów. Poważną wadą wykonania jest to przelotowe oczko, bo tam kawałek przewodu jest pozbawiony izolacji i lubi w tym miejscu korodować, raz całkiem mi się urwał przewód w tym miejscu. Postanowiłem więc nie czekać aż przydarzy mi się to w kolejnej Lybrze i chcę wymienić kable masowe. I tu moja elektrotechniczna matematyka wymięka.
Jak wspomniałem, jest jeden przewód masy, wspólny do budy i silnika, z na na ile zmierzyłem ma przekrój jakieś 30mm2. Za to jest kilka przewodów plusowych, patrząc tylko na te najgrubsze - do rozrusznika (po zgrubnych pomiarach - jakieś 50mm2), ze dwa o przekroju 25mm2, jakieś 16mm2. Zdaję sobie sprawę z tego, że przez przewód masowy zawsze będzie płynął prąd równy maksymalnemu poborowi, a przez te przewody plusowe - z różnym natężeniem w zależności od zapotrzebowania - a przewody muszą być przewidziane na największą możliwą wartość prądu. Ale dlaczego choćby sam "plus" do rozrusznika jest prawie dwa razy grubszy niż masa? Czy to ma jakiś sens, czy po prostu jak się jakiemuś włoskiemu elektrykowi zaprojektowało?
Moja koncepcja przerobienia masy to pociągnięcie jej na nowo przewodami spawalniczymi (miedziane, elastyczne, izolacja do 300*C) w układzie: masa do skrzyni w miejsce oryginalnego przyłącza: 35mm2, osobny kabel masy do karoserii - w miejsce oryginalnego przyłączenia - 25mm2, "alternatywny" kabel masy do silnika 16mm2 i "alternatywna" masa do karoserii w jakimś innym miejscu, pewnie też 16mm2. Wszystkie te kable niezależne, łączone na klemie minusowej akumulatora.