Obejrzana (?) turkusowa Delta II 1.6 + lpg W-wa
: 02 lut 2015, 22:07
Ktoś mnie poprosił o nabycie auta dla młodej osoby (pierwszy samochód). Dostałem 2000 zł, 2 podpisane umowy k-s i zadanie kupna czegoś "w dobrym stanie, wielkości escorta, z gazem poduszką i ABS-em). Escorty od razu odrzuciłem, bo że to zazwyczaj zardzewiałe parchy, to wiedzą nawet dzieci Wbrew pozorom, rynek się trochę zmienił ostatnio i w tej kwocie (nawet w samej Warszawie) jest stosunkowo duży wybór swetrów trójek i innych astr jedynek, w zupełnie przyzwoitym stanie. Obejrzałem więc kilka takich rydwanów, gdy w oczy me rzuciła się oferowana na Targówku Delta II z LPG, mieszcząca się w zadysponowanym budżecie. Pojechałem więc rzucić na nią okiem z nadzieją, że może się przypadkiem nowy Lanciowy narybek zmaterializuje.
Nie chwaliłem się, że miałem z marką do czynienia, nie informowałem, że jestem fanem itd. Naklejka LKP na tylnej klapie zachęcała...
Przyjechałem na miejsce, po kilku minutach nadjechał Deltą właściciel z osobą towarzyszącą (zatem mogę z całą stanowczością stwierdzić, że auto jeździ). Fura ma delikatnie nieszczelny/dziurawy wydech ale bez tragedii, tyle z wrażeń słuchowych. Z wierzchu nie przyglądałem się dokładnie ale chyba jest w miarę ok (czyt. wygląda ładnie). Oglądanie aut w takim wieku zaczynam zazwyczaj od spodu. W tym egzemplarzu podłoga nie wygląda dramatycznie ale progi wewnętrzne gniją już w 4 miejscach. Klęcząc na chodniku, gdy na zewnątrz już szarówka, trudno dojrzeć / wymacać jak podłużnice i reszta. Mówię więc do sprzedającego, że chciałbym przed kupnem zobaczyć auto na kanale. Wstałem i pytam:
- może się kawałek przejedziemy
Sprzedający: ale gdzie, na kanał
- no nie, nawet nie mam teraz żadnego kanału tu w pobliżu zaklepanego.
Sprzedający: to ja od razu Panu mówię, że ja na żaden kanał jeździł nie będę, bo to nie pieniądze i nie samochód.
Cóż, było robić, podziękowałem, pożegnałem się i pojechałem kupić "króla swetra trzeciego" w dobrym stanie i w wymaganej konfiguracji, którego oglądałem przed południem.
Cała akcja trwała może ze 4 minuty, sprzedający zgasił mnie tak skutecznie, że nawet nie zdążyłem zaproponować mu zwrotu za paliwo w przypadku przejazdu na kanał, spojrzeć do środka czy na silnik.
Zgadzam się ze sprzedającym, to nie pieniądze i nie samochód. Szkoda, bo auto pewnie się do czegoś nadaje przy niewielkiej inwestycji, niestety ja takiego podejścia do klienta nie toleruję, nawet przy gównianych autach za gównianą kasę (bez oglądania, to mogę zaproponować "pińcet"), zatem tym razem się nie udało.
Serdecznie pozdrawiam.
Nie chwaliłem się, że miałem z marką do czynienia, nie informowałem, że jestem fanem itd. Naklejka LKP na tylnej klapie zachęcała...
Przyjechałem na miejsce, po kilku minutach nadjechał Deltą właściciel z osobą towarzyszącą (zatem mogę z całą stanowczością stwierdzić, że auto jeździ). Fura ma delikatnie nieszczelny/dziurawy wydech ale bez tragedii, tyle z wrażeń słuchowych. Z wierzchu nie przyglądałem się dokładnie ale chyba jest w miarę ok (czyt. wygląda ładnie). Oglądanie aut w takim wieku zaczynam zazwyczaj od spodu. W tym egzemplarzu podłoga nie wygląda dramatycznie ale progi wewnętrzne gniją już w 4 miejscach. Klęcząc na chodniku, gdy na zewnątrz już szarówka, trudno dojrzeć / wymacać jak podłużnice i reszta. Mówię więc do sprzedającego, że chciałbym przed kupnem zobaczyć auto na kanale. Wstałem i pytam:
- może się kawałek przejedziemy
Sprzedający: ale gdzie, na kanał
- no nie, nawet nie mam teraz żadnego kanału tu w pobliżu zaklepanego.
Sprzedający: to ja od razu Panu mówię, że ja na żaden kanał jeździł nie będę, bo to nie pieniądze i nie samochód.
Cóż, było robić, podziękowałem, pożegnałem się i pojechałem kupić "króla swetra trzeciego" w dobrym stanie i w wymaganej konfiguracji, którego oglądałem przed południem.
Cała akcja trwała może ze 4 minuty, sprzedający zgasił mnie tak skutecznie, że nawet nie zdążyłem zaproponować mu zwrotu za paliwo w przypadku przejazdu na kanał, spojrzeć do środka czy na silnik.
Zgadzam się ze sprzedającym, to nie pieniądze i nie samochód. Szkoda, bo auto pewnie się do czegoś nadaje przy niewielkiej inwestycji, niestety ja takiego podejścia do klienta nie toleruję, nawet przy gównianych autach za gównianą kasę (bez oglądania, to mogę zaproponować "pińcet"), zatem tym razem się nie udało.
Serdecznie pozdrawiam.