Siemano Lanciowcy :>>>>
Choć mam Fiata STILO z 1,9JTD 115 koników to czujmy się jak bracia :> Te same silniki.
Miałem podobny problem. Jak się dawalo w pi? to ok. 3000 obr/min czerwona kontrolka ?awaria silnika? i tryb awaryjny. (czasami na trojce ale za to zawsze na czworce i piątce) Zgaszenie silnika po czym po odpaleniu na jedynce do 4 tys obr i na dwojce do 4 tys obr dioda gasnie ale na czworce nieco wiecej i znowu tryb awaryjny.
Wydaje mi się ze to nie przeladowanie a niedoladowanie :>>>
Dlaczego tak wywnioskowałem ?
Z reszta nie wiem już. Problem rozwiązałem
Jeśli ciegno schowa się do gruchy to zamknie łopatki w turbinie w efekcie czego szczeliny miedzy nimi zrobią się mniejsze i spaliny przepływając przez nie rozpędzą się. Po prostu turbina przy mniejszych spalinach szybciej się rozkreca i wiecej tloczy tak to przynajmniej wyglada na schemacie i z opisów fiata (elearn , no chyba ze głupoty tam wypisują).
W przypadku nadmiernego rozkręcenia turbiny co daje za wysokie cisnienie powietrza tloczonego w silnik zawor przymyka się i łopatki roztwieraja się. Wieksze szczeliny powodują ze cisnienie spalin maleje i zmniejsza się ciśnienie spalin nacierających na turbinę co wyhamuje ja trochę i ogranicza ciśnienie tłoczenia.
U mnie przyczyną było to ze jakiś amator wymienił wężyk na tak miękki ze go ściskało.
Co prawda wymieniłem zawor bo woogole miałem jazde i zawor był nie od tego auta co potrzeba. (już tak kupilem z autem)
Przeplywke wyeliminowałem. Podpytałem się w serwisie żebym odłączyl przeplywke i auto powinno dobrze iść a było to samo.
Moja teorię dodatkowo podkreśliłem ze gdy już nie mam bledow to auto jest znacznie zywsze na niskich obrotach bo ciegno się już chowa w gruche. Łopatki się przymykają i turbina szybciej się rozpędza, wczesniej do 1 tys ? 1800 obr obrotow to tak jakbym turbo nie miał. Dopiero przy dochodzeniu do 2500 opbr/min czuc było ze auto zaczyna dobrze już ciagnąć na jedynce i dwojce. Kolega VW golf 1,9 TDi (90 koni) objeżdżał mnie jak chciał ? porazka. (Idea dizalania zmiennej geometrii polega przeciez na tym aby wycisnąc już duzą moc na niskich obrotach chyba ze się myle
)
Ale to już calkiem porazka. Mam jeszcze Matiza. Kupilem go w salonie i po krotkim czasie udalem się na chip tunning. Gosc ściągnął blokade prędkości i podniosl moc silnika z 51 do 58 koni (przeprogramowal wielopunktowy wtrysk, zmienił charakterystyke i cos tam jeszcze) mocy mogl dowalic wiecej ale sam tyle zalecal. Mowil ze glownie chodzi o moment obrotowy. Matiz stal się wyrywny, zamykałem licznik (180km/h) Przyspiecha ok. 12 s do sety może nawet niecale. Moment obrotowy wyższy ok. 25% od oryginalu.
Zwłaszcza przyspieszenie było dobre na wyższych biegach. Jak kupilem fiata to matiza dalem w prezencie dziewczynie i co ?? objeżdżała mnie jak chciala. Rece mi opadaly. Byłem tak wku?.. ze napisałem już ogłoszenie za ile pojdzie to sprzedam go w ch?
Wczesniej ogolnie byłem nastawiony na wieksza naprawę bo wymiana zaworu nic nie dala.
A probojąc ciagnąć plucami przewod od łopatek słyszałem cos w gruszcze tak wiec na początku byłem pewny ze wezyk jest dobry. Po wymianie tego zaworu (550 zl) nastawiłem się na zbiornik z pompą podcisnienia ze to czeka mnie do wymiany. (tył silnika) i naprawa turbiny, wymiana czujnika cisnienia doładowania (we fiacie nazywane tez jako czujnik cisnienia bezwzględnego ? koszt oryginalu to ok. 490 zl w ASO) i ch? wie co jeszcze. Diagnostyka i tak g? by dała bo pokazałby uszkodzenie przewodow pneumatycznych, uszkodzenie turbiny i uszkodzenie zaworu overboost. Standardowo wyświetlane bledy w tego typu sytuacjach. Przerabiane przez innych użytkowników Fiatow.
Postanowiłem jednak profilaktycznie wymienic wlasnie wezyk i wtedy wziąłem go w rece i zobaczyłem laczany z trzech roznych i jedna czesc tak miękka ze gniotłem go w palcach a i leciutko zciagnalem go z gruchy. Wymienilem. Wlazłem w kanal, druga osoba odpalila silnik i ciegno się chowa :>>>> Iskierka nadzieji
Wczesniej nie wiedziałem czy się chowa bo nie sprawdzałem.
Przeanalizowałem prace nowego zaworu. Dmuchając albo ciągnąc powietrze w krućce doszedłem do wniosku ze bez zaworu podlaczając bezpośrednio turbine pod zbiornik podcisnienia da to samo tyle ze przeladuje silnik przy wyższych obrotach bo zawor ogranicza wlasnie podcisnienie aby łopatki mogly się otworzyc i wyhamowac nieco prędkość turbiny i w efekcie czego cisnienie tloczone w silnik.
Ale nic to. Poczekałem do wieczora. Wieczorem proba drogowa. Kierunek obwodnica, Na czworce jadac 60 km/h już widziałem ze jest dobrze. Niskie obroty, przyspieszanie i auto calkiem inaczej reaguje.
Wczesniej max 140km/h i po zabawie. Teraz przyspieszalem na piątce. Okolice 130 km/h. Zwątpiłem bo gdyby się zapalila czerwona dioda to pewnie w napadzie złości wpieprzył bym auto do rowu, zostawił i podpalił. Nie czekając zaciekawiony docisnąłem gaz i obserwując 135, 140,145,150,155,160 ehehe jest dobrze. doszedłem do 170 i dałem se spokój bo kończyła się obwodnica i miałem swój zjazd. Wiedziałem ze jest dobrze :>>> Zero błędów.
Następnego dnia kupiłem nową przeplywke aby już na dobre mięć pewność i spokój (Bosch za 280zl) i dodatkowo wyciągnąłem cały zawor EGR i go przeczyściłem, masakra. Nasypałem tyle sadzy ze woogole się zdziwiłem ze tyle się tam moglo zmieścić Teraz jest jeszcze lepiej :>:> Nie zaślepiałem zaworu bo po co. Nie mam wyrzutow sumienia co do ochrony środowiska ale nie chce kombinowac z przerobkami które nie sa potrzebne do dobrej pracy silnika. Z drugiej strony wyczytałem gdzies ze nieprawidlowa praca zaworu EGR skraca żywotność katalizatora. Nie wiem ile w tym prawdy (normalnie spaliny które można dopalic wracają z powrotem w silnik a przy zaślepionym zaworze wsio wywalane jest przez katalizator).
Z przyjemnościa dokonywałem tych czynności wiedząc ze duch wrócił w to auto.
Potem pojechałem na examiner (komputer). Wcześniej nie jechałem bo po co marnowac pieniądze jak czytałem inne fora (anglojęzyczne tez) i te objawy co miałem to problem zaworu lub pokrewne. Teraz już tez nie było sensu jechać. Chciałem mieć pewność ze wszystko jest ok.
Skasowali mi panowie bledy. Wyjechałem pojeździć trochę (tak ze 30 minut) . Wyjechałem na obwodnice za miasto i w piz? ostro. Wróciłem i znowu examiner, zero błędów wtedy przyszedł czas na pomiary na stanowisku. Wsio ok.
Swoją drogą gdy tak sobie myśle bo kupiłem furkę w sumie za dobrą cenę. Wersja bardzo dobrze wyposażona. Przebieg 80 tys km. Przy zakupie nie świeciła się dioda bledu bo nie jechaliśmy z dużą prędkością a i nie wstawiałem mu przy zakupie na maksa na niskich biegach.
W czasie jazdy powrotnej jak zobaczyłem awarie silnika zagotowało mnie. Chciałem już wracać. Wrr i nakopać gościowi do dupy.
Widać ktoś już wałczył z tym do tego stopnia ze wstawił ch.. wie jaki zawor, upierd?. oryginalną wtyczkę i zasztukował inna, z tym tez sobie poradziłem. Widać są ?spece?.
Poza tym auto miało wycieki oleju. Wkur? się jak to w domu zobaczyłem.
Wlazłem pod auto i zadziwiło mnie ze co prawda nie jest zarzygane olejem. Mało tego. Czyste. Było mokro na łączeniu silnika ze skrzynią,. Podejrzewałem simmering na wale od strony kola zamachowego. Wyczyściłem szmatą. Następnego dnia widzę krople na ziemi ale w tym miejscu sucho na silniku. Tak to trwało przez jakiś czas. Nie przyszło mi na myśl powąchać co to ani tego skosztować bo od razu bym wiedział co było tego przyczyną ale o tym za chwilkę.
Stanu w silniku nie ubywało. Wtedy podejrzeń nabrała nieszczelna skrzynia biegów.
Przypadkiem sprawdzając filtr paliwa (macając czujnik obecności wody w filtrze) odkryłem ze jest mokry. Normalnie w ogóle tego nie widać. Dopiero poświeciłem lampką na skrzynie i zobaczyłem ze z tylu na obudowie mechanizmu różnicowego we wnęce stała kałuża ropy. Dokręciłem zaworek spustowy w filtrze i jak ręka odjął. Tak wiec takie miałem wycieki oleju
Kolejny złoty strzał w walce z samochodem
.
Mam teraz czyściutką skrzynie biegów