Lancia Y10 do przygarnięcia - PILNE
Moderator: stabraf
Re: Złomboll 2011 - czyli kilka pytań do znawców Y10 - tek
Tak czy owak, Oli się podoba, ja jestem tym "sceptycznym" ale...
...14 letnie Polo 6N, które odkupiłem od siebie z firmy było zeżarte bardziej niż to i jakoś udało się wyprowadzić na prostą, więc może warto
Serdecznie pozdrawiam.
...14 letnie Polo 6N, które odkupiłem od siebie z firmy było zeżarte bardziej niż to i jakoś udało się wyprowadzić na prostą, więc może warto
Serdecznie pozdrawiam.
Re: Złomboll 2011 - czyli kilka pytań do znawców Y10 - tek
Warto! Y10 ma swój urok.Rafako pisze:Tak czy owak, Oli się podoba, ja jestem tym "sceptycznym" ale...
...14 letnie Polo 6N, które odkupiłem od siebie z firmy było zeżarte bardziej niż to i jakoś udało się wyprowadzić na prostą, więc może warto
Serdecznie pozdrawiam.
Są: Lancia Musa 1,3 M-jet'06;Ypsilon 1.4 16V'04;Kappa 2.4jtd '99;Kappa 2.4TDS SW '98;Delta 1.6 GT i.e. '89
Były:Kappa 3.0V6 SW Automat '96;Y 1,2 LS ECVT '97;Kappa 3.0V6 Automat '96;Delta II 1.6 8v;Lybra 2.0 SW Automat '00;Y10 Mia 1.0 '91;Kappa 2,4jtd '01;Y 1,2 LS ECVT '96;Thema 8.32 '88 oraz 1/2 Kappy 2.0t 16V '95
Zapraszam do sklepiku!
Były:Kappa 3.0V6 SW Automat '96;Y 1,2 LS ECVT '97;Kappa 3.0V6 Automat '96;Delta II 1.6 8v;Lybra 2.0 SW Automat '00;Y10 Mia 1.0 '91;Kappa 2,4jtd '01;Y 1,2 LS ECVT '96;Thema 8.32 '88 oraz 1/2 Kappy 2.0t 16V '95
Zapraszam do sklepiku!
- Dudi
- Członek Zarządu LKP
- Posty: 12270
- Rejestracja: 30 sie 2007, 0:00
- Lokalizacja: Stalowa Wola
- Kontakt:
Re: Złomboll 2011 - czyli kilka pytań do znawców Y10 - tek
Kondziu napisał powyżej, że początek VIN ZAA to oznaczenie fabryczne Autobianchi.jakubg pisze:Jak tak się patrze na VIN to się rozpoczyna ZAA a lancie mają ZLA.
Re: Złomboll 2011 - czyli kilka pytań do znawców Y10 - tek
Nie doczytałem...Dudi pisze:Kondziu napisał powyżej, że początek VIN ZAA to oznaczenie fabryczne Autobianchi.jakubg pisze:Jak tak się patrze na VIN to się rozpoczyna ZAA a lancie mają ZLA.
Są: Lancia Musa 1,3 M-jet'06;Ypsilon 1.4 16V'04;Kappa 2.4jtd '99;Kappa 2.4TDS SW '98;Delta 1.6 GT i.e. '89
Były:Kappa 3.0V6 SW Automat '96;Y 1,2 LS ECVT '97;Kappa 3.0V6 Automat '96;Delta II 1.6 8v;Lybra 2.0 SW Automat '00;Y10 Mia 1.0 '91;Kappa 2,4jtd '01;Y 1,2 LS ECVT '96;Thema 8.32 '88 oraz 1/2 Kappy 2.0t 16V '95
Zapraszam do sklepiku!
Były:Kappa 3.0V6 SW Automat '96;Y 1,2 LS ECVT '97;Kappa 3.0V6 Automat '96;Delta II 1.6 8v;Lybra 2.0 SW Automat '00;Y10 Mia 1.0 '91;Kappa 2,4jtd '01;Y 1,2 LS ECVT '96;Thema 8.32 '88 oraz 1/2 Kappy 2.0t 16V '95
Zapraszam do sklepiku!
- topcio
- Prezes Lancia Klub Polska
- Posty: 12049
- Rejestracja: 20 sie 2007, 0:00
- Lokalizacja: Lublin woj. Lubelskie
Re: Złomboll 2011 - czyli kilka pytań do znawców Y10 - tek
Trzymam kciukiRafako pisze:Tak czy owak, Oli się podoba, ja jestem tym "sceptycznym" ale...
...14 letnie Polo 6N, które odkupiłem od siebie z firmy było zeżarte bardziej niż to i jakoś udało się wyprowadzić na prostą, więc może warto
Serdecznie pozdrawiam.
- Ola26
- Forumowicz/ka
- Posty: 228
- Rejestracja: 30 lis 2009, 13:34
- Imię: Aleksandra
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Złomboll 2011 - czyli kilka pytań do znawców Y10 - tek
Ja też trzymam za nas kciuki, i mam nadzieję, że tym razem się w końcu uda doprowadzić samochód do porządku, i nie polegniemy, tak jak to było przy "Granatowym przemytniku"
Ale na razie to pojedziemy go obejrzeć, i na miejscu zadecydujemy co dalej
Ale na razie to pojedziemy go obejrzeć, i na miejscu zadecydujemy co dalej
Re: Złomboll 2011 - czyli kilka pytań do znawców Y10 - tek
Jeśli z jakichś względów się jednak rozmyślicie,dajcie znać,mojej Lilce potrzebna jakaś starsza
siostra,co by jej smutno nie było
siostra,co by jej smutno nie było
Dwie miłości,jedna pasja - to Kotuś,Marysia i Lancia,rzecz jasna
Fiat 126p przebieg 7tys 89r.
2x Alfa 164 3.0v6 24v/12v 93r./95r.
Alfa 166 3.0v6 24v 99r.
Alfa 159 SW 1.9JTDm 16v 07r.
Wszystkie części do Lybry SW/Berlina 1.6,1.9,2.0,2.4
Fiat 126p przebieg 7tys 89r.
2x Alfa 164 3.0v6 24v/12v 93r./95r.
Alfa 166 3.0v6 24v 99r.
Alfa 159 SW 1.9JTDm 16v 07r.
Wszystkie części do Lybry SW/Berlina 1.6,1.9,2.0,2.4
Re: Złomboll 2011 - czyli kilka pytań do znawców Y10 - tek
Myślałem, że turbo-ptyś to w dzisiejszych czasach ze 6 zeta kosztujePingvin pisze:P.S.2 5x15x3,50=262,50?
Za 3,50 to musi mieć w sobie więcej siarki niż smok wawelski
Swoją drogą dostępność blach do tego cudu natury jest "raczej mierna".
Serdecznie pozdrawiam
Re: Złomboll 2011 - czyli kilka pytań do znawców Y10 - tek
Byliśmy, widzieliśmy i...
...drogi Boruchu...
...do dzieła
My raczej spasujemy, niestety. Zbyt duży zakres prac bieżących a z uwagi na "niedosyt przemytniczy", skupimy się na zainteresowaniu się jakimś jeżdżącym egzemplarzem.
To co udało się ustalić na miejscu:
Nie jestem blacharzem, więc może opis nie będzie bardzo rzetelny ale:
- progi zewnętrzne do zrobienia, prawy to widać a lewy...
...cóż, zrobiła się w nim dziura po lekkim puknięciu pięścią. Także oba są do śmieci.
- progi wewnętrzne (tak to się chyba nazywa) też są zgnite do tego stopnia, że sypią się w rękach. Podłoga za prawym przednim nadkolem/pod prawym przednim słupkiem - pognita. Wszystkie konstrukcyjne przetłoczenia, na których opiera się lapy podnośnika - skorodowane.
- Lepsza wiadomość - środkowa część płyty podłogowej w relatywnie lepszym stanie, wytrzymuje solidne walenie pięścią od dołu bez protestu, także chyba jeszcze nie ma tragedii.
- drzwi pasażera do śmieci (zgnity cały dół) lub do dorobienia/ wymiany poszycia. Drzwi kierowcy się przycięły i nie mogliśmy ich otworzyć do oględzin.
- błotnik przedni prawy raczej do wymiany,
- maska raczej do wymiany (ale póki co nie jest to najpilniejsze),
- klapa tylna chyba jest do uratowania ale wymaga ingerencji blacharza,
- kilkanaście pojedynczych wykwitów rdzy na pasie dachu między szyberdachem a przednią szybą,
- nadkola tylne z obu stron do zrobienia (wstawienie reperaturek),
- podłoga w bagażniku chyba ok (niestety mata głusząca rozpada się ze starości, więc nie oglądaliśmy całości),
- tapicerka nie porwana, jedynie brudna, do kompleksowego prania,
- kierownica nie zniszczona,
- w komorze silnika przyzwoicie (jak na 25 letni samochód, który od pół roku kwitnie pod śmietnikiem),
- opony - są, nie przyglądałem się im zbyt sumiennie,
- pęknięta/uszczerbiona obudowa prawego lusterka,
- samochodu nie udało się odpalić ponieważ akumulator "is dead" a ani my ani właściciel nie dysponowaliśmy autem stworzonym do odpalania z kabli (Lanos byłby idealny). Skończyło się na tym, że właściciel Y10 połamał tylko obudowę akumulatora w służbowym S-MAXie (wartą zapewne więcej niż niż 3 takie Y10). Aczkolwiek zarzekał się, że samochod jest mechanicznie sprawny i niedawno odpalali go z kabli i było ok.
Samochód był własnością ś.p. ojca obecnego posiadacza i był regularnie użytkowany. Obecnie auto nie jeździ od ok. pól roku, przegląd wyszedł 21.11.2010 a ubezpieczenie kończy się w najbliższy piątek. Po tej dacie samochód trafi do huty...
...cóż, trochę go szkoda
Auto jest do zabranie za naprawdę symboliczne pieniądze
Ponieważ kolega Boruch był pierwszy, wysyłam mu dane kontaktowe na PW.
Jeśli są inni chętni na przygarnięcie, proszę pisać w tym wątku, jeśli Boruch się rozmyśli, będziemy przekazywać info dalej.
Za chwilę dorzucę kilka fotek z rekonesansu.
Serdecznie pozdrawiam.
...drogi Boruchu...
...do dzieła
My raczej spasujemy, niestety. Zbyt duży zakres prac bieżących a z uwagi na "niedosyt przemytniczy", skupimy się na zainteresowaniu się jakimś jeżdżącym egzemplarzem.
To co udało się ustalić na miejscu:
Nie jestem blacharzem, więc może opis nie będzie bardzo rzetelny ale:
- progi zewnętrzne do zrobienia, prawy to widać a lewy...
...cóż, zrobiła się w nim dziura po lekkim puknięciu pięścią. Także oba są do śmieci.
- progi wewnętrzne (tak to się chyba nazywa) też są zgnite do tego stopnia, że sypią się w rękach. Podłoga za prawym przednim nadkolem/pod prawym przednim słupkiem - pognita. Wszystkie konstrukcyjne przetłoczenia, na których opiera się lapy podnośnika - skorodowane.
- Lepsza wiadomość - środkowa część płyty podłogowej w relatywnie lepszym stanie, wytrzymuje solidne walenie pięścią od dołu bez protestu, także chyba jeszcze nie ma tragedii.
- drzwi pasażera do śmieci (zgnity cały dół) lub do dorobienia/ wymiany poszycia. Drzwi kierowcy się przycięły i nie mogliśmy ich otworzyć do oględzin.
- błotnik przedni prawy raczej do wymiany,
- maska raczej do wymiany (ale póki co nie jest to najpilniejsze),
- klapa tylna chyba jest do uratowania ale wymaga ingerencji blacharza,
- kilkanaście pojedynczych wykwitów rdzy na pasie dachu między szyberdachem a przednią szybą,
- nadkola tylne z obu stron do zrobienia (wstawienie reperaturek),
- podłoga w bagażniku chyba ok (niestety mata głusząca rozpada się ze starości, więc nie oglądaliśmy całości),
- tapicerka nie porwana, jedynie brudna, do kompleksowego prania,
- kierownica nie zniszczona,
- w komorze silnika przyzwoicie (jak na 25 letni samochód, który od pół roku kwitnie pod śmietnikiem),
- opony - są, nie przyglądałem się im zbyt sumiennie,
- pęknięta/uszczerbiona obudowa prawego lusterka,
- samochodu nie udało się odpalić ponieważ akumulator "is dead" a ani my ani właściciel nie dysponowaliśmy autem stworzonym do odpalania z kabli (Lanos byłby idealny). Skończyło się na tym, że właściciel Y10 połamał tylko obudowę akumulatora w służbowym S-MAXie (wartą zapewne więcej niż niż 3 takie Y10). Aczkolwiek zarzekał się, że samochod jest mechanicznie sprawny i niedawno odpalali go z kabli i było ok.
Samochód był własnością ś.p. ojca obecnego posiadacza i był regularnie użytkowany. Obecnie auto nie jeździ od ok. pól roku, przegląd wyszedł 21.11.2010 a ubezpieczenie kończy się w najbliższy piątek. Po tej dacie samochód trafi do huty...
...cóż, trochę go szkoda
Auto jest do zabranie za naprawdę symboliczne pieniądze
Ponieważ kolega Boruch był pierwszy, wysyłam mu dane kontaktowe na PW.
Jeśli są inni chętni na przygarnięcie, proszę pisać w tym wątku, jeśli Boruch się rozmyśli, będziemy przekazywać info dalej.
Za chwilę dorzucę kilka fotek z rekonesansu.
Serdecznie pozdrawiam.
Re: Złomboll 2011 - czyli kilka pytań do znawców Y10 - tek
i jeszcze jedno, samochód miał kiedyś stłuczkę przodem. Przedni pas był prostowany a światła i kierunki są założone od nowszego modelu.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Re: Złomboll 2011 - czyli kilka pytań do znawców Y10 - tek
i jeszcze podłoga:
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Re: Złomboll 2011 - czyli kilka pytań do znawców Y10 - tek
Niestety, kolega Boruch wymiękł
Są inni chętni Nie będzie wyglądała sympatycznie robiąc za wkład do pieca hutniczego
Serdecznie pozdrawiam.
Są inni chętni Nie będzie wyglądała sympatycznie robiąc za wkład do pieca hutniczego
Serdecznie pozdrawiam.
Re: Lancia Y10 do przygarnięcia - PILNE
Dla chętnych na auto:
Lancia Y10 (w dowodzie lancia, fizycznie jest to Autobianchi Y10)
rok produkcji 1986, pierwsza rej w PL chyba 1996
przegląd był do 21.11.2010
OC jest zapłacone do najbliższego piątku
Kontakt do właściciela:
p. Grzegorz
+48 696 424 206
samochód stoi w Łodzi na terenie Wyższej Szkoły Sztuki i Projektowania Ulic przy ul. Targowej 65
moim zdaniem odbiór tylko na lawecie
Samochód był współwłasnością Pana Grzegorza i jego nieżyjącego Ojca. W dowodzie rejestracyjnym są obaj ale jest postanowienie sądowe o nabyciu spadku, także to nie problem.
Co do ceny:
W czasie rozmów telefonicznych, właściciel chciał 800 zł.
Podczas osobistej rozmowy na miejscu oświeciliśmy go, że to straszny parch i dostanie góra 300-400 złotych za niego a to chyba i tak lepiej niż 100-200 zł od złomiarzy. Tak czy owak nie zamierza płacić dalej ubezpieczenia, więc myślę, że odda bez problemu za powyższe 300-400 zł.
Serdecznie pozdrawiam.
Lancia Y10 (w dowodzie lancia, fizycznie jest to Autobianchi Y10)
rok produkcji 1986, pierwsza rej w PL chyba 1996
przegląd był do 21.11.2010
OC jest zapłacone do najbliższego piątku
Kontakt do właściciela:
p. Grzegorz
+48 696 424 206
samochód stoi w Łodzi na terenie Wyższej Szkoły Sztuki i Projektowania Ulic przy ul. Targowej 65
moim zdaniem odbiór tylko na lawecie
Samochód był współwłasnością Pana Grzegorza i jego nieżyjącego Ojca. W dowodzie rejestracyjnym są obaj ale jest postanowienie sądowe o nabyciu spadku, także to nie problem.
Co do ceny:
W czasie rozmów telefonicznych, właściciel chciał 800 zł.
Podczas osobistej rozmowy na miejscu oświeciliśmy go, że to straszny parch i dostanie góra 300-400 złotych za niego a to chyba i tak lepiej niż 100-200 zł od złomiarzy. Tak czy owak nie zamierza płacić dalej ubezpieczenia, więc myślę, że odda bez problemu za powyższe 300-400 zł.
Serdecznie pozdrawiam.
Re: Lancia Y10 do przygarnięcia - PILNE
Może trochę poprostuję Wasze wątpliwości
Wszystkie Y10 od '85 do '95 miały VIN zaczynający się na ZAA156. Auto jest z pierwszej serii i jedyną nieoryginalnością są białe klosze przednich migaczy i grill pochodzące z serii drugiej (stąd na grillu miejsce pod znaczek Lancii a nie Autobianchi). do 1989 wszystkie auta było oznaczkowane jako Autobianchi, a to że w dowodzie jest Lancia oznacza tylko, że było rejestrowane w Niemczech, a tam do dowodów potrafili wpisać różne cuda (z 6 moich Y10 każda w dowodzie nazywała się inaczej). Zresztą widać na 4 zdjęciu z prospektu, że jest zamazana nazwa marki (gdzie było napisane "Autobianchi"), żeby Niemcowi nie mieszać w głowie
Informacja dla szukających dawcy tapicerki: tylna kanapa i boczki drzwi nie pasują do aut drugiej serii po 1989 roku. Nie pasuje również sterowanie szybami i zegary
Blacharka - jak to w Y10 leci na potęgę, rdza na zdjęciach jest w typowych miejscach dla tego modelu, chociaż przyznam, że strasznie jej dużo.
Felgi, el. tylne szyby i szyber - rzadko spotykane, jeżeli sprawne to gratka dla szukających części. (jeżeli ktoś kupi to auto na części - mogę pisać się na felgi
Generalnie jak patrzę na ten egzemplarz to straszny jest, jedynie na dawcę, bo uratować raczej się go nie da.
Wszystkie Y10 od '85 do '95 miały VIN zaczynający się na ZAA156. Auto jest z pierwszej serii i jedyną nieoryginalnością są białe klosze przednich migaczy i grill pochodzące z serii drugiej (stąd na grillu miejsce pod znaczek Lancii a nie Autobianchi). do 1989 wszystkie auta było oznaczkowane jako Autobianchi, a to że w dowodzie jest Lancia oznacza tylko, że było rejestrowane w Niemczech, a tam do dowodów potrafili wpisać różne cuda (z 6 moich Y10 każda w dowodzie nazywała się inaczej). Zresztą widać na 4 zdjęciu z prospektu, że jest zamazana nazwa marki (gdzie było napisane "Autobianchi"), żeby Niemcowi nie mieszać w głowie
Informacja dla szukających dawcy tapicerki: tylna kanapa i boczki drzwi nie pasują do aut drugiej serii po 1989 roku. Nie pasuje również sterowanie szybami i zegary
Blacharka - jak to w Y10 leci na potęgę, rdza na zdjęciach jest w typowych miejscach dla tego modelu, chociaż przyznam, że strasznie jej dużo.
Felgi, el. tylne szyby i szyber - rzadko spotykane, jeżeli sprawne to gratka dla szukających części. (jeżeli ktoś kupi to auto na części - mogę pisać się na felgi
Generalnie jak patrzę na ten egzemplarz to straszny jest, jedynie na dawcę, bo uratować raczej się go nie da.
jest: Y10T [ było: A112, 7 x Y10, 2 x Y ][ tel. 574-797-629 ]
Re: Lancia Y10 do przygarnięcia - PILNE
To jeszcze na koniec kilka słów, bo historia ma zabawny finał ("trochę śmieszno, trochę straszno")...
Na początek podziękowania dla jakubag , który zadał sobie trud dostarczenia zdjęć zlombolla do blacharza. Blacharz wczoraj wycenił koszt naprawy podłogi i uznaliśmy z Olą, że jesteśmy w stanie taki wydatek ponieść bez większego stresu...
...w związku z tym po naradzie doszliśmy do wniosku: "one kozie dead - kupujemy" Jak pomyśleliśmy tak zrobiliśmy. Wczoraj o 21:30 zadzwoniłem do właściciela i pytam grzecznie:
- Szanowny Panie, był ktoś i oglądał auto
- Nie
- To może chociaż ktoś dzwonił
- Nie
- W takim razie nadal Pan go ma
- No tak.
- Ok, bo wie Pan namyśliliśmy się z Żoną i możemy spróbować uratować ten samochód przed pójściem na żyletki i go od Pana kupić.
...chwila milczenia...
- To co Pan proponuje
- Tak jak Panu mówiłem osobiście, samochód jest w stanie agonalnym i nie jest wart więcej jak 300-400 złotych. Złomiarze dadzą 150 my proponujemy 300 zł...
- No wolałbym te 400 i byłbym zadowolony.
- Ok, niech więc będzie 400 zl ale samochód musi u Pana na terenie jeszcze najdalej miesiąc zostać, żebyśmy sobie zorganizowali transport. Za ubezpieczenie to już my zapłacimy (ważne do 22.01), żeby Pan nie ponosił kosztów.
-Ok, dogadamy się, wszystko dogadamy (stwierdził zadowolony właściciel).
- W porządku, w takim razie zadzwonię do Pana jutro jak dowiem się co i jak z rejestracją i zorganizuję przekazanie umowy do podpisania i gotówki za samochód (odpowiedziałem).
Dziś 17:00, zaklepałem sobie przekazanie kasy i umowy przez oddział w Łodzi, zacząłem rozglądać się za transportem, uzyskałem potrzebne info w wydziale komunikacji, więc dzwonimy do właściciela:
- Dobry wieczór, dowiedziałem się tego, tego i tego, umowa i kasa może być w przyszłą środę do odebrania tu i tu, oczywiście umowa i 400 złotych...
-...ale jak to, tylko 400 zlotych Pyta wlaściciel...
- No tak... pieniądze za samochód, za ubezpieczenie myślę, że Pan zapłaci sam, my przekażemy Panu oświadczenie, że rezygnujemy z ubezpieczenia w przeciągu przepisowych 30 dni od daty zawarcia umowy i pokryjemy różnicę pomiędzy składką zapłaconą i kwotą zwrotu (czyli koszt za wykorzystany przez nas miesiąc do przerejestrowania)...
- No nie no wie Pan, bo ja za ten samochód to chciałem 800 złotych, bo ja się nie znam na motoryzacji i dla mnie on jest tyle wart. Jeszcze jakbym dostał te 400 złotych i sobie odebrał potem ze 200 z tego ubezpieczenia co Pan zapłacił, to bym miał 600 w sumie i by było ok itd...
- Później zaczęło się robić nieprzyjemnie, bo zacząłem się czuć trochę jak złodziej, który przychodzi "w dom" ukraść gospodarzowi perłę przecudną, przez lata kochaną i hołubioną, zostawiając w zamian "miast worka dukatów" ledwie garść nędznych miedziaków...
Całej rozmowie przysłuchuje się z boku Ola i...
...milczę i w końcu pytam:
- to co Pan proponuje Chce Pan go sprzedać za te 400 zł czy nie Jak Pan chce to wypowiemy ubezpieczenie jakoś inaczej albo zapłacimy my z Żoną i później sobie odzyskamy niewykorzystaną część składki...
- no wie Pan, Ja chciałem więcej za samochód ale trudno, chyba muszę Państwu sprzedać (głos właściciela przestał być miły i zacząłem mieć wrażenie, że oto właśnie wyświadcza łaskę).
- ok, mówię więc, to ja prześle Panu dane potrzebne do umowy i oddzwonię, mówię grzecznie i się żegnam.
Po zakończeniu połączenia - konsternacja
- "Wiesz co, to Ja już nie chcę tego samochodu", mówi Ola
- "Wiesz co, Ja chyba też nie bardzo mam na niego ochotę odpowiadam"
Po półgodzinie oddzwaniam do właściciela, informując, że w tej sytuacji i przy takim postawieniu sprawy, dziękujemy mu za transakcję, nie chcąc go narażać na straty i nieprzyjemności.
Żegna mnie raczej "umiarkowanie przyjemnie"...
Reasumując:
1. Jeśli nie wiadomo o co chodzi, zazwyczaj chodzi o pieniądze. W tym przypadku o gó ne pieniądze za relatywnie gó ny samochód, fajny ale wymagający ogromnego wkładu pracy i pieniędzy...
2. Cofam moje wcześniejsze stwierdzenie, że właściciel odda samochód za 300-400 złotych. Właściciel może i odda za taką kwotę ale nabywca będzie się przy tym czuł jak ostatni cham, który odebrał właśnie komuś ostatnie jedzenie od ust...
Także polecam przygotować 800 złotych, wówczas transakcja przebiegnie w miłej atmosferze i na poziomie "salonowym" ...
...a my Cóż, szukamy dalej Na razie zaklepaliśmy ładniutkie felgi do Y10, więc z czasem na pewno kupimy coś na co można je założyć
Serdecznie pozdrawiam.
Na początek podziękowania dla jakubag , który zadał sobie trud dostarczenia zdjęć zlombolla do blacharza. Blacharz wczoraj wycenił koszt naprawy podłogi i uznaliśmy z Olą, że jesteśmy w stanie taki wydatek ponieść bez większego stresu...
...w związku z tym po naradzie doszliśmy do wniosku: "one kozie dead - kupujemy" Jak pomyśleliśmy tak zrobiliśmy. Wczoraj o 21:30 zadzwoniłem do właściciela i pytam grzecznie:
- Szanowny Panie, był ktoś i oglądał auto
- Nie
- To może chociaż ktoś dzwonił
- Nie
- W takim razie nadal Pan go ma
- No tak.
- Ok, bo wie Pan namyśliliśmy się z Żoną i możemy spróbować uratować ten samochód przed pójściem na żyletki i go od Pana kupić.
...chwila milczenia...
- To co Pan proponuje
- Tak jak Panu mówiłem osobiście, samochód jest w stanie agonalnym i nie jest wart więcej jak 300-400 złotych. Złomiarze dadzą 150 my proponujemy 300 zł...
- No wolałbym te 400 i byłbym zadowolony.
- Ok, niech więc będzie 400 zl ale samochód musi u Pana na terenie jeszcze najdalej miesiąc zostać, żebyśmy sobie zorganizowali transport. Za ubezpieczenie to już my zapłacimy (ważne do 22.01), żeby Pan nie ponosił kosztów.
-Ok, dogadamy się, wszystko dogadamy (stwierdził zadowolony właściciel).
- W porządku, w takim razie zadzwonię do Pana jutro jak dowiem się co i jak z rejestracją i zorganizuję przekazanie umowy do podpisania i gotówki za samochód (odpowiedziałem).
Dziś 17:00, zaklepałem sobie przekazanie kasy i umowy przez oddział w Łodzi, zacząłem rozglądać się za transportem, uzyskałem potrzebne info w wydziale komunikacji, więc dzwonimy do właściciela:
- Dobry wieczór, dowiedziałem się tego, tego i tego, umowa i kasa może być w przyszłą środę do odebrania tu i tu, oczywiście umowa i 400 złotych...
-...ale jak to, tylko 400 zlotych Pyta wlaściciel...
- No tak... pieniądze za samochód, za ubezpieczenie myślę, że Pan zapłaci sam, my przekażemy Panu oświadczenie, że rezygnujemy z ubezpieczenia w przeciągu przepisowych 30 dni od daty zawarcia umowy i pokryjemy różnicę pomiędzy składką zapłaconą i kwotą zwrotu (czyli koszt za wykorzystany przez nas miesiąc do przerejestrowania)...
- No nie no wie Pan, bo ja za ten samochód to chciałem 800 złotych, bo ja się nie znam na motoryzacji i dla mnie on jest tyle wart. Jeszcze jakbym dostał te 400 złotych i sobie odebrał potem ze 200 z tego ubezpieczenia co Pan zapłacił, to bym miał 600 w sumie i by było ok itd...
- Później zaczęło się robić nieprzyjemnie, bo zacząłem się czuć trochę jak złodziej, który przychodzi "w dom" ukraść gospodarzowi perłę przecudną, przez lata kochaną i hołubioną, zostawiając w zamian "miast worka dukatów" ledwie garść nędznych miedziaków...
Całej rozmowie przysłuchuje się z boku Ola i...
...milczę i w końcu pytam:
- to co Pan proponuje Chce Pan go sprzedać za te 400 zł czy nie Jak Pan chce to wypowiemy ubezpieczenie jakoś inaczej albo zapłacimy my z Żoną i później sobie odzyskamy niewykorzystaną część składki...
- no wie Pan, Ja chciałem więcej za samochód ale trudno, chyba muszę Państwu sprzedać (głos właściciela przestał być miły i zacząłem mieć wrażenie, że oto właśnie wyświadcza łaskę).
- ok, mówię więc, to ja prześle Panu dane potrzebne do umowy i oddzwonię, mówię grzecznie i się żegnam.
Po zakończeniu połączenia - konsternacja
- "Wiesz co, to Ja już nie chcę tego samochodu", mówi Ola
- "Wiesz co, Ja chyba też nie bardzo mam na niego ochotę odpowiadam"
Po półgodzinie oddzwaniam do właściciela, informując, że w tej sytuacji i przy takim postawieniu sprawy, dziękujemy mu za transakcję, nie chcąc go narażać na straty i nieprzyjemności.
Żegna mnie raczej "umiarkowanie przyjemnie"...
Reasumując:
1. Jeśli nie wiadomo o co chodzi, zazwyczaj chodzi o pieniądze. W tym przypadku o gó ne pieniądze za relatywnie gó ny samochód, fajny ale wymagający ogromnego wkładu pracy i pieniędzy...
2. Cofam moje wcześniejsze stwierdzenie, że właściciel odda samochód za 300-400 złotych. Właściciel może i odda za taką kwotę ale nabywca będzie się przy tym czuł jak ostatni cham, który odebrał właśnie komuś ostatnie jedzenie od ust...
Także polecam przygotować 800 złotych, wówczas transakcja przebiegnie w miłej atmosferze i na poziomie "salonowym" ...
...a my Cóż, szukamy dalej Na razie zaklepaliśmy ładniutkie felgi do Y10, więc z czasem na pewno kupimy coś na co można je założyć
Serdecznie pozdrawiam.