Kappa - awaryjność ?
Moderator: stabraf
- Torell007
- Założyciel LKP
- Posty: 1363
- Rejestracja: 09 sty 2005, 0:00
- Imię: Michał
- Lokalizacja: Gdynia
Kappa - awaryjność ?
co do Palio to dawniej jedna z wersji była robiona w Turcji ... obecnie wyrobne są tam wszystkie Albea i Palio Weekend
Wiele serc, jedno bicie, ciężarówki ponad życie
Kappa - awaryjność ?
to ja sie "pochwale" Fiatem ktorym jezdzilem wczesniej i nadal jezdze !!
model 126p rocznik 1991, w rodzinie jest od momentu gdy mial ok 6 m-cy
Wymienialem poza normalnymi sprawami eksploatacyjnymi (olej, wymiana i czyszczenie filtrow, lancuszek rozrzadu, swiece, kable WN, opony, szczeki hamulcowe, jakies spalone zarowki): linke sprzegla, linke ssania, uszczelnienia na popychaczach zaworow, sprzeglo (tarcza, docisk, lozysko), uszczelnienia goznika, naprawa rozrusznika (bendix, szczotki) i alternatora (nowe diody i szczotki).
WIecej nie pamietam, jesli cos bylo to nic wielkiego
model 126p rocznik 1991, w rodzinie jest od momentu gdy mial ok 6 m-cy
Wymienialem poza normalnymi sprawami eksploatacyjnymi (olej, wymiana i czyszczenie filtrow, lancuszek rozrzadu, swiece, kable WN, opony, szczeki hamulcowe, jakies spalone zarowki): linke sprzegla, linke ssania, uszczelnienia na popychaczach zaworow, sprzeglo (tarcza, docisk, lozysko), uszczelnienia goznika, naprawa rozrusznika (bendix, szczotki) i alternatora (nowe diody i szczotki).
WIecej nie pamietam, jesli cos bylo to nic wielkiego
Kappa - awaryjność ?
Czyli wymieniłeś wszystko co jest mozliwe do wymiany
Ps.Żartowałem
Ps.Żartowałem
Kappa - awaryjność ?
ale auto teraz ma 14 lat i dopiero sie pojawily pierwsze dziury w podwoziu !! ale poczekam az bede wieksze jeszcze bardzo sie nie leje do srodka
koszt remontow znimowy i w 95% wlasna robocizna auto nadal smiga a po ostarniej wymianie rozrzadu i regulacji zaworow licznik zatrymuje sie na 115km/h !!
aha - zapomnaile jeszcze ze wymienialem kilka razy linke od licznika
koszt remontow znimowy i w 95% wlasna robocizna auto nadal smiga a po ostarniej wymianie rozrzadu i regulacji zaworow licznik zatrymuje sie na 115km/h !!
aha - zapomnaile jeszcze ze wymienialem kilka razy linke od licznika
Kappa - awaryjność ?
Przeczytaj Ps.Żartowałem, ale wiem jak to jest też kiedyś miałem maluchy
Kappa - awaryjność ?
powitanko"Arek" pisze:to i ja sie przyłaczę
Fiat Palio 1.4. Od nowości w 4 lata zrobiłem na nim 90 tys. km. czyli w normie jak na prywatnie uzytkowany samochód - praca dom prac i czasem wakacje. Co w nim robiłem?:
naprawa wlewu paliwa (ciekło po nalaniu na full baku) 1 godzina po zakupie auta
spasowanie tylniej klapy tez zaraz po zakupie bo były szpary nierównomierne.
centralka ASOwskiego autoalarmu (4 wizyty w ASO) i wreście po kilku regulacja wymiana całej centralki bo panom mechaniorom zachciało sie kombinowac - moze dlatego ze to było combi palio? - wpisali wymiane centralki i jej nie wymienili - wiadomo cza se dorobic na bokowcu)
odboje gumowe przy tylnich amorkach 2 razy (za darmo bo na gwarancji - zdziwiłem sie bo myslałem ze to część zuzywająca się)
klocki hamulcowe co 20 tys. (ale pewnie to mój styl jazdy )
tarcze hamulcowe 1 raz
alternator 2 razy wymieniany a koles który kupił ode mnie przy 100 tys. wymienił 3 raz - stały problem pekajacej obudowy, ale dowiedziałem (po niewczasie) sie ze mozna go go tak zabezpieczyc, że nie powinien tak nawalać.
wydech - łatanie spawem tylnigo tłumika,
nowe przewody w/n - ale cześciowo to moja wina bo jak zmieniałem swiece to sam pociąłem
zamek tylniej klapy - rozleciał się
uszczelka pod klawiaturą 2 razy (za pierwszym razem źle załozył ja mechanior)
przy 60 tys wymiana paska rozrzadu - kompletna bo z duperelami
reszta to wiadomo eksloatacja.
W sumie to całkiem nieźle jak na pojemnośc bagaznika i tanie części. Tak więc był to całkiem znośny rodzinny i pakowny samochodzik. Ale zachciało mi się troche wiecej komfortu i kupiłem kappiszonkę
czytam czytam i wychodza sprawy czysto eksploatacyjne np wymana paska tacze klocki hamulcowe faktycznie z alarmm to troche może i przegieli 4 razy sie do nich wozić, ale jak sam zauważyłeś były to takie pierdółki które albo z niechlujstwa albo z niewiedzy zostały uszkadzane. Ja w swojej dedrze wymieniłem
-2x uszczelke pod miska olejowa ( 1 z korka o dupe potłuc ale niby tania w wysokiej temperaturze olej przesiakał 2 oryginalna trzyma jak ta lala nie am co ale co oryginal to oryginal i cena oryginalana )
-swiece
- tłumik koncowy
- gumę półosi
- cos gmyrałem w zamku bagaznika
- wiadome rzeczy do wymiany oliwa plyn hamulcowy
- a i poważniejsza robota wymiana wahacza przedniego
- 1x termostat
- raz mi sie masa gdzies zgudiła pewnie na tych dziurach
wydaje mi sie ze sa to usterki typowo użytkowe i nie powinny wplywać ogólnie na opinie marki , bo w jakim samochodzie tego sie nie wymienia a sady ze fiat alfa czy lancia słaby sa zdeka śmieszne i jak dla mnie dziecinne cos w stylu " Ja mam golfa zobacz jaka bezawaryjna fura...a twoja .." żałosne buhahahahah...
VW VARIAT 130hps
"I po co niszczyć sobie zdrowie głupotą innych !!! " 2fines
"I po co niszczyć sobie zdrowie głupotą innych !!! " 2fines
Kappa - awaryjność ?
"mufnal" pisze:Przeczytaj Ps.Żartowałem, ale wiem jak to jest też kiedyś miałem maluchy
"PSa" przeczytalem.
dodam jeszcze ze nie jest garazowany i jak jest minus 15 stopni to spokojnie odpala (akumulator byl wymieniany RAZ gdy ten zamontowany fabrycznie mial juz 10 lat !!!)
Kappa - awaryjność ?
To i tak dobrze się trzyma , jak nie jest garażowany, ja miałem kiedyś ako 75 w maluchu, i Ci powiem że jak był mróz - 25 to piłowałem go chyba 30 minut aż w końcu odpalił
Kappa - awaryjność ?
ale z lanciami nie ma problemów w zimie znaczy ja nie miałem .. i też pod chmurka ....
VW VARIAT 130hps
"I po co niszczyć sobie zdrowie głupotą innych !!! " 2fines
"I po co niszczyć sobie zdrowie głupotą innych !!! " 2fines
-
- Forumowicz/ka
- Posty: 664
- Rejestracja: 28 mar 2005, 0:00
- Lokalizacja: "Wincentowo" ... świętokrzyskie
Kappa - awaryjność ?
Wiedziałem że kiedyś taki odzew ze strony ADMINA się pojawi ... wybaczam i proszę o wybaczenie .. to tak dla śmiechu ... już więcej nie będę ... ... ale temat znowu trochę zbacza ..."Torell007" pisze:hehehe ..."lewutek" pisze:No właśnie proszę trzymać się tematu ...
Buraczany Wóz, "Ł"opel, "Ł"A"Ł"di, VW ...
aktualnie turlam się od lat ... KAPISZONOLOT-em 2,4LX z "heblami" BREMBO ... na Blosie ... jest i K2,0T 20V
aktualnie turlam się od lat ... KAPISZONOLOT-em 2,4LX z "heblami" BREMBO ... na Blosie ... jest i K2,0T 20V
Kappa - awaryjność ?
No właśnie proszę trzymać się tematu ..."lewutek" pisze:Wiedziałem że kiedyś taki odzew ze strony ADMINA się pojawi ... wybaczam i proszę o wybaczenie .. to tak dla śmiechu ... już więcej nie będę ... ... ale temat znowu trochę zbacza ..."Torell007" pisze:hehehe ..."lewutek" pisze:No właśnie proszę trzymać się tematu ...
VW VARIAT 130hps
"I po co niszczyć sobie zdrowie głupotą innych !!! " 2fines
"I po co niszczyć sobie zdrowie głupotą innych !!! " 2fines
-
- Dopiero zaczyna na naszym forum
- Posty: 45
- Rejestracja: 11 wrz 2005, 0:00
- Lokalizacja: Skierniewice
Kappa - awaryjność ?
To może i ja dorzucę swoje trzy grosze na temat włoskich samochodów i ich awaryjności. Jak już wspominałem w poście powitalnym miałem przyjemność być przez kilka lat uzytkownikiem Alfy 164 2.0. Wcześniej poza polskimi samochodami korzystałem z dobrodziejstw aut japońskich: nissana i toyoty.
Powiem tak: z eksploatacji samochodów japońskich byłem zadowolony aczkolwiek nie były one bezawaryjne. Jedno mogę powiedzieć, że nie było problemów z silnikami. Nissan był benzynowy, a toyota - 2 litrowy turbodiesel. Toyotą i osobiście bez żadnych robót (poza normalna obsługą) udało mi się przejechać 360 000 km, później jeszcze jeździł nią mój ojciec i w chwili gdy była oddawana w obce ręce miała ponad 500 000 km bez napraw silnika. Wciąż się dobrze spisywała, ale miała małą przygodę z TIR-em i trzeba było się jej pozbyć. Natomiast miałem z nią problemy z hamulcami i elektryką. Hamulce lubiły się zapiekać, pomimo kilkukrotnych prób doprowadzenia ich do używalności. Pomogła dopiero wymiana zacisków na nowe. No i poważnym problemem była korozja. Pod koniec jej żywota widziałem gołym okiem jak zjadane są błotniki.
A teraz przejdźmy do samochodów włoskich. Alfę kupiłem z przebiegiem 150 tys. (przynajmniej tyle było na liczniku). Tak jak w japońcach nie miałem żadnych problemów z silnikiem. Dodam, że zaraz po kupnie musiałem ją zagazować i to instalacją pierwszej generacji, na dodatek dosyć prymitywną, bo bez komputera, a opierajacą się na zwykłych stycznikach. I co? Otóż zupełnie nic. Samochód śmigał, że praktycznie nie czuło się różnicy między gazem, a benzyną. Poza tym z powodów, które później podam samochód i latem i zimą odpalałem na gazie ... Zupełnie mu to nie przeszkadzało, z małym wyjatkiem. Był okres czasu kiedy eksplozje gazu zdarzały mi sie kilka razy dziennie. Przyczyną okazał się nadpalony palec rozdzielacza. Oczywiście zdaniem serwisów i fachowców nie do wymiany poza całym kompletem. Mój kumpel połaził po sklepach i znalazł palec, który pasował. Po tym już nigdy nie miałem problemów z gazem.
Teraz dlaczego nie odpalałem na paliwie? Ano dlatego, że Alfa jednak nie była zupełnie bezawaryjna. Coś się poknociło z elektroniką i czasem przestawała pracować pompa. Mechanicy albo wcale nie umieli tego zrobić, albo poprawiało się na 2 tygodnie i rwcało do normy czyli nie działało... Nie musze mówić, że za każdym razem liczyli sobie raczej słono. Dlatego jeździłem cały czas na gazie, a pompa uzyskała połączenie na krótko, które pozwalało mi ja uruchamiać dorobionym włącznikiem. Wtedy działało ok. Co jeszcze się w alfie psuło? W zasadzie niewiele w stosunku do tego co oferowała. Raz były wymieniane łożyska (po jednym tył i przód), raz padł regulator napięcia, raz tłumik środkowy tzw. "portki" i ... w zasadzie to chyba wszystko. To znaczy miałem jeszcze trochę innej roboty przy niej, ale to juz była wina jednego łosia, który wjechał mi w bok ... Ale to już zupełnie inna historia. samochodem tym przekroczyłem przebieg 300 tys. km i teraz nadal użytkuje ją mój ojciec (zwyczajowo ). Samochodzik nadal nie sprawia problemów.
Reasumując Alfa była pieknym samochodem w kolorze alfa rosso, miała fajne przyspieszenie, spalanie na poziomie 10 l gazu (i nie mówię tu o czołganiu się tym samochodem). O powodzeniu wśród dziewczyn nie wspominam a i tu oferowała więcej niż większość samochodów na rynku (między innymi bardzo wygodne i praktyczne tylnie siedzenia...).
To chyba na tyle. Teraz przesiadłem się do Lancii, ale wcale nie zapomniałem o Alfie (niestety na 166 na razie mnie nie stać, ale myślę, że mając Lancię nie będę bardzo żałował).
Gdybyście mieli jeszcze jekieś pytania odnośnie eksploatacji ww samochodów to piszcie. Pewnie wiele istotnych informacji jeszcze pominąłem.
Pzdr.
P.
Powiem tak: z eksploatacji samochodów japońskich byłem zadowolony aczkolwiek nie były one bezawaryjne. Jedno mogę powiedzieć, że nie było problemów z silnikami. Nissan był benzynowy, a toyota - 2 litrowy turbodiesel. Toyotą i osobiście bez żadnych robót (poza normalna obsługą) udało mi się przejechać 360 000 km, później jeszcze jeździł nią mój ojciec i w chwili gdy była oddawana w obce ręce miała ponad 500 000 km bez napraw silnika. Wciąż się dobrze spisywała, ale miała małą przygodę z TIR-em i trzeba było się jej pozbyć. Natomiast miałem z nią problemy z hamulcami i elektryką. Hamulce lubiły się zapiekać, pomimo kilkukrotnych prób doprowadzenia ich do używalności. Pomogła dopiero wymiana zacisków na nowe. No i poważnym problemem była korozja. Pod koniec jej żywota widziałem gołym okiem jak zjadane są błotniki.
A teraz przejdźmy do samochodów włoskich. Alfę kupiłem z przebiegiem 150 tys. (przynajmniej tyle było na liczniku). Tak jak w japońcach nie miałem żadnych problemów z silnikiem. Dodam, że zaraz po kupnie musiałem ją zagazować i to instalacją pierwszej generacji, na dodatek dosyć prymitywną, bo bez komputera, a opierajacą się na zwykłych stycznikach. I co? Otóż zupełnie nic. Samochód śmigał, że praktycznie nie czuło się różnicy między gazem, a benzyną. Poza tym z powodów, które później podam samochód i latem i zimą odpalałem na gazie ... Zupełnie mu to nie przeszkadzało, z małym wyjatkiem. Był okres czasu kiedy eksplozje gazu zdarzały mi sie kilka razy dziennie. Przyczyną okazał się nadpalony palec rozdzielacza. Oczywiście zdaniem serwisów i fachowców nie do wymiany poza całym kompletem. Mój kumpel połaził po sklepach i znalazł palec, który pasował. Po tym już nigdy nie miałem problemów z gazem.
Teraz dlaczego nie odpalałem na paliwie? Ano dlatego, że Alfa jednak nie była zupełnie bezawaryjna. Coś się poknociło z elektroniką i czasem przestawała pracować pompa. Mechanicy albo wcale nie umieli tego zrobić, albo poprawiało się na 2 tygodnie i rwcało do normy czyli nie działało... Nie musze mówić, że za każdym razem liczyli sobie raczej słono. Dlatego jeździłem cały czas na gazie, a pompa uzyskała połączenie na krótko, które pozwalało mi ja uruchamiać dorobionym włącznikiem. Wtedy działało ok. Co jeszcze się w alfie psuło? W zasadzie niewiele w stosunku do tego co oferowała. Raz były wymieniane łożyska (po jednym tył i przód), raz padł regulator napięcia, raz tłumik środkowy tzw. "portki" i ... w zasadzie to chyba wszystko. To znaczy miałem jeszcze trochę innej roboty przy niej, ale to juz była wina jednego łosia, który wjechał mi w bok ... Ale to już zupełnie inna historia. samochodem tym przekroczyłem przebieg 300 tys. km i teraz nadal użytkuje ją mój ojciec (zwyczajowo ). Samochodzik nadal nie sprawia problemów.
Reasumując Alfa była pieknym samochodem w kolorze alfa rosso, miała fajne przyspieszenie, spalanie na poziomie 10 l gazu (i nie mówię tu o czołganiu się tym samochodem). O powodzeniu wśród dziewczyn nie wspominam a i tu oferowała więcej niż większość samochodów na rynku (między innymi bardzo wygodne i praktyczne tylnie siedzenia...).
To chyba na tyle. Teraz przesiadłem się do Lancii, ale wcale nie zapomniałem o Alfie (niestety na 166 na razie mnie nie stać, ale myślę, że mając Lancię nie będę bardzo żałował).
Gdybyście mieli jeszcze jekieś pytania odnośnie eksploatacji ww samochodów to piszcie. Pewnie wiele istotnych informacji jeszcze pominąłem.
Pzdr.
P.
"Włoszczyzna" jest piękna!